u nas w akademikach takie coś jeszcze w zeszłym roku było na porządku dziennym - przychodzili ludzie nam szczać pod okno, bo w kącie między dwoma akademikami. j***ło niemiłosiernie, taki mały "placyk" między tymi akademikami i salką sportową był tak zniszczony, że nie było już tam nic trawy. także praktycznie cały czas na parapecie mieliśmy ustawione parę butelek z wodą, dodatkowo przez juwenalia stała miska z woreczkami jednorazowymi, takie małe bomby. fajnie uciekali, jak się im pod nogami taka bombka rozwaliła.