Sentyment do starych programów rozrywkowych u Mnie wrócił, więc zacząłem przeglądać...natknąłem się na dawno emitowany "Maraton uśmiechu", gdzie prezentowane były umiejętności, interpretacja oraz kawały uczestników programu.
Teraz już zrozumiałem skąd Karol Strasburger brał lekcje.
Nie wiem o co wam chodzi - ja nawet się uśmiechnąłem kilka razy, chociaż 10 lat temu bym pewnie lał. Dla was wszystko jest k***a suche i później się dziwić, że chodzicie smutni jak p*zda w deszczowy dzień.
Jeśli żart jest niksich lotów, to czemu k***a miałbym się z niego śmiać ?! Uważam, że poziom tych skeczy, które przedstawili uczestnicy bo zajebiście żenujący, może ze dwa z nich były ok, więc nie pie**olcie mi, że kiedyś to bym się z tego śmiał, a teraz to jestem smutny i poj***ny, że tego nie robię.
Sorki klocki, ale Familadia z Karolem jest starsza od tego badziewia o prawie dekadę, a jeśli ktoś wtedy rył ze śmiechu nie mógł mieć IQ większego niż przeciętny taboret kuchenny.