Przypomniał mi się jeden z bardzo dobrych wierszy Tuwima, który na dodatek bardziej zyskał na aktualności niż stracił.
Jak ktoś się chce odchamić to zapraszam do lektury:
Do prostego człowieka
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
– O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi.
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy „do ludności”, „do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić.
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie „żołnierzyków” (...)
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
„Bujać – to my, panowie szlachta!”
Najgorsze jest to, że nasi "sojusznicy" wymuszają na naszym rządzie wysyłanie żołnierzy na nie naszą wojnę by strzelali do ludzi, którzy nie są naszymi wrogami, podczas gdy największych wrogów mamy po sąsiedzku, na zachodzie.
Tylko socjalizm niesie
Wolne wybory wszędzie!
A bez wolnych wyborów
Socjalizmu nie będzie!
Socjalizm i wybory
To jeden wzajemny kanon!
To jest jedna wzajemna
Conditio sine qua non!...
*
W pół wieku - jakaż zmiana
Socjalistycznej warty!
"Wolne wybory?" - mówią -
"To - mówią - wolne żarty.
Oni wiedzą, że dać wam
Wolne wybory - ano,
Okupacyjny socjalizm
Znikłby na drugi dzień rano.
Oni z oczu nie mogą
Odpędzić strasznej zmory,
Że albo ichni socjalizm,
Albo wolne wybory.
Dawnego socjalizmu
Reżymowe bękarty
Szydzą: "Wolne wybory?
To - szydzą - wolne zarty!"
Ja tak wspominam, i dumam,
Gdy myślą w przeszłość patrzę -
Że gdyby wtedy, we Lwowie,
W tym żydowskim teatrze
Los szepnął Daszyńskiemu,
Że kiedyś taki slogan
Zjawi się w ustach polskich
Socjalistycznych pogan -
Dumam tak - spoglądając
Poza pół wieku predział -
Czy on byłby uwierzył?
I co by odpowicdział?
I jak byłhy zapłakał
Nad zdrajcą swojej schedy
I jakby dłonie podniósł
I jakby go przeklął wtedy.
Absztyfikanci Grubej Berty
I katowickie węglokopy
I borysławskie naftowierty
I lodzermensche, bycze chłopy
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę
Rębajły, franty, zabijaki
Całujcie mnie wszyscy w dupę
Izraelitcy doktorkowie
Widnia, żydowskiej Mekki, flance
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę
Którzy chlipiecie z Naje Fraje
Swą intelektualną zupę
Mądrale, oczytane faje
Całujcie mnie wszyscy w dupę
Item aryjskie rzeczoznawce
Wyp***y germańskiego ducha
Gdy swoją krew i waszą sprawdzę
Wierzcie mi, jedna będzie jucha
Karne pętaki i szturmowcy
Zuchy z Makabi czy z Owupe
I rekordziści, i sportowcy
Całujcie mnie wszyscy w dupę
Socjały nudne i ponure
Pedeki, neokatoliki
Podskakiwacze pod kulturę
Czciciele radia i fizyki
Uczone małpy, ścisłowiedy
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie co, jak, kiedy
Całujcie mnie wszyscy w dupę
Item ów belfer szkoły żeńskiej
Co dużo chciałby, a nie może
Item profesor Cy wileński
Pan wie już za co, profesorze
I ty za młodu nie dorżnięta
Megiero, co masz taki tupet
Że szczujesz na mnie swe szczenięta
Całujcie mnie wszyscy w dupę
I ty fortuny sk***ysynu
Gówniarzu uperfumowany
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu
A srać chodziłeś pod chałupę
Ty, wypasiony na Ikacu
Całujcie mnie wszyscy w dupę
I wy, o których zapomniałem
Lub pominąłem was przez litość
Albo dlatego, że się bałem
Albo, że taka was obfitość
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę
Iżem się stał świntuchów hersztem
Całujcie mnie wszyscy w dupę