Przyczepą zaczyna bujać ponieważ większy ciężar znajduje się z tyłu ( poza kołami ) dlatego jadąc gdziekolwiek z przyczepą należy większy ciężar dawać najbliżej auta.
A jeślibyście mieli prawo jazdy to wiedzielibyście że w takich sytuacjach należy przyspieszyć a nie hamować. Oprócz tego trzeba też umieć kierownicą kręcić żeby uspokoić to co ciągniecie, a nie bujać na prawo i lewo dodatkowo.
Taki pro tip: jak zaczynacie czuć, że zaczyna miotać pojazdem z lewej na prawą, to pierwsza reakcja to hamulec. Nie zaczynamy od bawienia się w kontry ( zwłaszcza jak mamy przyczepe jak tu, to kontry to se można dupe wsadzić, będą spóźnione o minute ), tylko stanowczo, regularnie, hamujemy. Jak wyhamujemy do wystarczającej prędkości to przestanie miotać. Tak więc jak tylko podejrzewamy że samochód zaczyna latać z prawej na lewą i czujemy na kierownicy że samochód skręca sam, pierwsze co hamulec ( kontry swoją drogą ). Co do kontr to staramy się być sekundę przed tym co czujemy na kierownicy więc nie kontrujemy za długo na jedną strone i przede wszystkim nie gwałtownie. Jak poczujemy że znosi na lewo powoli kontrujemy powoli w prawo i zanim poczujemy że znosi na prawo już wracamy kierownicą na lewo, ale tak jak mówię to jest drugorzędne. Po pierwsze hamujemy, jak nie zaczniemy hamować to w wielu sytuacjach ch*ja nam dadzą kontry i tak się rozhuśta jak będzie prędkość. Ostatnio jechałem mocno obciążonym kombi ok 170-180/h ( wszystkim 'komfidentom' którzy uważają że jestem złym człowiekiem bo ograniczenie jest do 140 ch*j w dupę - szkoda strzępić ryja ) i poszła opona z tyłu ( dobrze, że nie z przodu bo by mnie tu z Wami nie było teraz ). Nie słyszałem jak pękła, tylko zaczęło ściągać, trzymam kierownice prosto a samochód skręca i tu k***a jakiś instynkt bo uczucie dokładnie takie jakby na drodze były koleiny i co prawda spuściłem noge z gazu, ale przez pierwsze sekundy nie zacząłem hamować ( myślę a co tam jakieś koleiny pewnie ), czego po chwili - kiedy miotało mnie od lewej po prawej po całej autostradzie bardzo żałowałem. Gdybym zaczął zdecydowanie hamować od razu to bym się tak nie rozhuśtał. Na szczęście opanowane kontry + spóźnione kilka sekund, ale jednak, hamowanie i zatrzymałem samochód bezpiecznie na pasie awaryjnym. Ale co się zesrałem ze strachu to moje. Tak więc trzeźwo na drodze. To uczucie że wpadłem w koleiny mnie zmyliło, pamiętajcie jak tylko się coś dzieje podejrzanego z samochodem pierwsze co zwalniamy - nie klakson, nie kontry, nie ignorujemy tylko zwalniamy.