Po prostu napisałeś to tak, jakby Powstańcy byli godni pogardy nie mniej od niemców.
Nie kojarzy nas się z odsieczy wiedeńskiej i tak samo nie pamięta się o bitwie o Anglię, polskich inżynierach i matematykach(enigma, wykrywacz min), Monte Cassino.
Nie jesteśmy w oczach zachodu "tymi co to przyczynili się do wyzwolenia Europy, tylko złodziejami, brudasami, świniami, prostakami i burakami. Taka jest smutna prawda.
Boli mnie jednak, gdy rodak ocenia negatywnie tak istotne dla polskiej historii wydarzenia. Powstanie Listopadowe i Styczniowe to podobne epizody - też trzeba je skrytykować, nazwać głupimi i powiedzieć, że ludzie zmarnowali życie?
Załóżmy, że AKowcy nie istnieją, nie ma polskiego podziemia, rząd londyński posłusznie się rozwiązuje albo w ogóle nie powstaje. ZSRR wkracza na polskie ziemie, "wyzwala je" itd. Wszyscy są względnie zadowoleni. Niemcy nas nie zabijają, rosjanie są "spoko". A my żyjemy sobie spokojnie w 2013 roku w PRLu (w sumie tak się stało, te same mordy w telewizji od 30 lat).
Stąd właśnie moje oburzenie i, jak to określiłeś, niewyszukane wnioski o gimnazjalistach. Teksty w stylu "powstanie to gówno" (mocno parafrazując) słyszałem właśnie w gimnazjum.
Ja żyję z przekonaniem, że gdyby nie Powstanie Warszawskie, dzisiaj nie byłbym tą samą osobą. Byli, są i będą dla mnie bohaterami wszyscy, którzy podjęli się wtedy walki o niepodległość, niezależnie od tego czy podjęli się niemożliwego do wykonania zadania, (...)