Teść pracuje w zakładzie, jest lakiernikiem. Kilka lat temu jacyś inny pracownicy bawili się kompresorem i robili głupie kawały i jeden zmarł
Nie pamiętam dokładnie dlaczego, wiem że coś z organami wew. miał nie tak. Najśmieszniejsze jest to, że gościa kompletnie nic nie bolało. Po prostu pojechał do domku i umarł
Nie traktuj innych swoja miarą, to że Cię mechanik wydymał przy zmianie kół na zimówki, nie oznacza że jest tak z innymi. Miałem na myśli kobiety, ale uderz w stół a nożyce się odezwą.
W moim mieście w jednym z zakładów pracy postanowili zrobić jednemu kolesiowi 'psikusa' i przyłożyli mu do dupska pistolet z ciśnieniem (na kompresorze było podobno 8 atmosfer, czyli ~ 8bar) i zrobili to na tyle sprytnie, że gościowi rozerwało bebechy, wykrwawił się i umarł.
Miasto to Brzeg a zakład "Kruszwica S.A" która kiedyś możliwe, że nazywała się inaczej. Wypadek miał miejsce ok 15 lat temu także mimo szczerych chęci nie znajdę nic w necie.
Chyba w każdym zakładzie, w którym jest kompresor wydarzyła się sytuacja z rozerwaniem bebechów, albo to taka miejska legenda. Ja (w towarzystwie) słyszałem podobną, która miała się wydarzyć zakładzie taboru należącym do PKP Cargo. Z kolei koleś, który wówczas również słyszał tę historię, odwdzięczył się własną, mającą miejsce w jednostce wojskowej, w której kiedyś służył. Czyli albo to popularny psikus, albo opowiastka bhpowców w stylu przebijającej betoniarki i majstra wytrząsającego piach z gumofilca.