Polowanie nie ma w sobie złych znamion, jeżeli myśliwy to jest myśliwy, a nie k***a bez pojęcia z bronią i pozwoleniem po znajomości. Trafienie zwierzęcia w okresie dozwolonym, upewnienie się, że to nie samica w ciąży ani nie idą z nią małe. W przypadku zranienia - skuteczne dobicie by zwierzę nie cierpiało, a potem faktycznie jak już ktoś pisał, najlepiej jak to trafia do spożycia, a nie by gniło i elo.
Ból dupy mam jak widzę tych nieudaczników, którzy napie**alają na oślep w coś co rusza się w gęstwinie, nie wiedzą do czego [a czasem i do kogo] strzelają, walą po łapach, ranią dotkliwie zwierzę, które potem ucieknie i zdycha w męczarniach, a wiadomo małpka, fajek i zdjęcie z polowania "aleśmy się nastrzelali", 3 paczki nabojów, ustrzelona jedna sarna.
Po obejrzeniu obdzierania ze skóry na żywca albo odcinania łbów tępymi nożami przez ciapate gangi te indyki można powiedzieć, że miały szczęście tak skończyć