18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Historia z życia

Sinus • 2015-05-26, 21:26
Ostatni kwartal 2014r.

Zmartwiony student siedzi i klnie na swoja prace dyplomowa i wlasna glupote. Trzeba zrobic chwile przerwy, bo ciekawe co tam w domu.

- Halo Tata, co tam?
- Halo Anon. Niestety, matka ma raka.
- Ahm... Od kiedy wiecie?
- Od kilku tygodni, ale nie chcielismy cie martwic.

Na poczatku nie zabrzmialo to groznie, po prostu jak kolejny problem z ktorym trzeba sie uporac. Medycyna taka zaawansowana, wyleczalnosc duza. Poszly dokladniejsze badania, przychodza wyniki. Nie jest zle, mozna kroic.

Pobyt w szpilatu, operacja, obserwacja i wypis do domu.

Zblizaja sie swieta, ale jakies komplikacje sie pojawily. Miala sie czuc coraz lepiej, ale nie mogla dojsc do siebie po tej operacji. Znowu pobyt w szpitalu i badania, okazalo sie ze infecja, ledwo sie udalo uniknac sepsy. Niestety wymagalo to poteznych dawek antybiotykow. Strasznie oslabiona po kilku tygodniach wypis do domu.

Poczatek 2015 roku, w trybie przyspieszonym zalatwiona tomografia kontrolna.
Przezuty na wiele narzadow, nieoperowalne. Jedyne mozliwosci to probowac chemii, ale w tym przypadku organizm jest zbyt slaby i chemii nie przezyje. Wyrok - do pol roku zycia. Na szczescie nadzieja umiera ostatnia, a lekarze sie czesto myla. Jednak wyniki poszly do szuflady zeby o nich nie wiedziala, niestety po jakims czasie je znalazla. Zalamala sie, nie chciala umierac, miala wielka wole zycia.

Ojciec przestal pracowac zeby moc sie nia opiekowac 20h na dobe. Do tego psychotropy i morfina zeby bardzo nie cierpiala. Kolejne miesiace mijaly ale kazdy dzien byl coraz gorszy i bardziej bolesny.Najpierw stracila sily by chodzic, pozniej by jesc, pozniej ledwo miala sile cos powiedziec. Otumaniona lekami budzila sie czesto w nocy z krzykiem nie wiedzac co sie dzieje i czemu ja boli.

25 maja 2015r.


Siedze w pracy na nocnej zmianie, czekam na jakas dostawe. Chwile po 5 dostaje telefon od placzacego ojca.

- Anon, ona nie zyje, nie wiem co mam robic.
- A na pogotowie dzwoniles?
- Nie.
- To zadzwon, oni sa od orzekania i powiedzia co dalej robic.
- Dobrze.

Usiadlem, odpalilem papierosa i zamarlem w bezruchu. Nie wiedzialem co mam zrobic z ta informacja. Ponoc ma dobrej czy zlej reakcji na taka wiadomosc. Ja po prostu nie czulem nic, bylem pusty w srodku jakby ktos odistalowal mi emocje. Nie wiem czy jest to moje blogoslawienstwo czy przeklenstwo, gdy potrafie plakac z blachych powodow, a w sytuacja ciezkich, krytycznych takich jak na przyklad wypadek samochodowy trace emocje. To ne tak ze ich nie mam, sa gdzies tam schowane bardzo gleboko i nie dochodza do swiadomosci. Zachowuje spokoj i logiczne myslenie, zawsze ja wszystkich uspokajam. Jakbym byl nieczula maszyna.

- Halo, i jak?
- No dzwonilem, przyjada za jakis czas, musza poczekac na lekarza. Kiedy przyjedziesz?
- Dzisiaj nie dam rady, musze zalatwic urlop i kilka innych rzeczy. Rano zlape jakis pociag. A teraz sie postaral troche uspokoic.
- Ale sie nie da.
- Ehh, no wiem. Do ciotki dzwoniles?
- Nie.
- To zadzwon, ona tez ci pomoze zalatwiac wszystko.
- Ok.

Zajelo mi pare godzin zalatwienie wszystkiego, wrocilem do mieszkania. Wspollokator wlasnie sie zbieral do wyjscia na jakies zajecia. Siedze w ciemnym pokoju, sam w mieszkaniu w towarzystwie wlasnych mysli. Zaraz trzeba bedzie pojsc spac. Biore lyk czegos mocniejszego, a w tle leci muzyka, kawalek Bullets - Archive. Emocje zaczynaja wychodzic, docieraja do swiadomosci. Placze.

Nie, to nie byl placz. Wyje jak konajacy wilk, krzycze, bije, gryze, rzucam. Za jakis czas siadam na lozku i przecieram twarz. Juz znowu jestem spokojny, ale teraz mi jakos tak lzej. W konczu czuje sie zmeczony, chce mi sie spac.

Dzien dzsiejszy - 26 maja 2015 roku, dzien matki.


Wstaje przed budzkiem, myje sie i gole, zakladam koszule. Szukuje sie do wyjscia, ale jeszcze mam chwile czasu. Dodaje ten wpis. Za niedlugo wychodze na pociag.

Dlatego prosze was drogie mirki, pamietajcie o swoich mamach dzisiaj. Nie zalujcie tych kilku zlotych na jakis prezent czy chociaz kwiatka. Bo w koncu przyjdzie taki rok ze nie zdazycie, ja nie zdazylem. Juz nie mam komu zlozyc zyczen.


Zaj***ne z wykopu

KrisCFC

2015-05-26, 21:39
Matka Ci umiera a Ty "muszę załatwić urlop"... o k***a...nie chciałbym mieć takiego syna... ;)

Lech1111

2015-05-26, 22:11
Zaj***ne z wykopu

Może wytłuścić?

3o...........an

2015-05-26, 23:38
Ktoś kto ma szacunek do matki, kobiety której każdy człowiek zawdzięcza wszystko czyli życie, nie nazwie jej "moja stara"... Nawet popek wie że mame sie szanuje k***a...

Truskul

2015-05-27, 10:49
Liczyłem na jakieś bekowe zakończenie a tutaj nic, z takimi historiami to na kwejka (tak wiem, matka matką ale wchodząc na ten portal 99% osób liczy na czarny humor a tutaj mamy smuty także coś nie ten tego)

Filogyna

2015-05-27, 10:57
Bobeusz napisał/a:

Liczyłem na jakieś bekowe zakończenie a tutaj nic, z takimi historiami to na kwejka (tak wiem, matka matką ale wchodząc na ten portal 99% osób liczy na czarny humor a tutaj mamy smuty także coś nie ten tego)



Smutny humor? Chyba coś ci się pomyliło.

wku11

2015-05-27, 10:57
ucieło zakończenie:

Przyjeżdżam do kaplicy. tam słyszę tylko:
-Prima aprilis, ch*ju!
O k***a myślę.
-Na prawdę?
-Tak.
-Czyli mama żyje?
-Co? Nie. Już dawno umarła. Ale nigdy nie miała raka. To ty go miałeś.

Zacząłem się śmiać. Wiedziałem że nie wytrzymam z tymi sp***olinami z ch*jowym poczuciem humoru ani chwili dłużej. Pojechałem więc szybko do pracy, do maka.
-Michał, a ty nie miałeś być na pogrzebie?
-k***A DAWAJ MI # BIG MAKI I FRYTKI k***O.
Jem jak świnia, i płaczę. Wiem że rak już niedługo zabierze mi ostatnie tchnienie. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzą.
Kończę jeść.
Rzucam się na kierowniczkę. Gwałcę ją. W środku wycieczka dzieci z podstawówki. Akurat miała okres więc wszędzie krew. Ktoś zadzwonił na policję. Nie zdążą przyjechać. Ze spuszczonymi gaciami wybiegam na zewnątrz, i rzucając się pod tira w makdreajw krzyczę "całe życie głosowałem na PO".
Umieram.

Filogyna

2015-05-27, 10:57
KrisCFC napisał/a:

Matka Ci umiera a Ty "muszę załatwić urlop"... o k***a...nie chciałbym mieć takiego syna... ;)



Przeczytaj ostatnie zdanie wpisu.

Taz

2015-05-27, 11:35
Cóż, nie sadziłem ze dzisiaj cos mnie ruszy. A ruszyło mnie, bo taką samą historie mógłbym opowiedzieć ja. Różniły sie szczegóły, ale clue programu to samo.
I ja tez tak samo zareagowałem na wiadomość - spokoj, opanowanie, tylko teraz jeszcze niektórzy moi znajomi sie zastanawiają, jakim cudem taki wielki cham, gruboskórny pogromca gangusów, człowiek, dla którego stres jest normalnym warunkiem pracy, potrafię w środku imprezy nagle ubrać sie, wyjsc i z płaczem iść 5km na cmentarz, zeby po prostu posiedzieć przy mamie.

Także nigdy nie wiedzie, jak zachowacie sie w takiej sytuacji, jak zaczną wam wychodzić uczucia.

defcon1

2015-05-27, 12:06
@wku11
Dzięki za uratowanie tematu :D

Ka...........ki

2015-05-27, 12:12
A nihilista, który też przeżył parę śmierci, powie: pieprzenie. Jak się nie czuje emocji to nie trzeba na siłę ich wymuszać. Można się przyzwyczaić do śmierci tak samo jak np. do krewetek, hardych filmików na sadolu, dziwnych poglądów ludzi, braku nogi, no wszystkiego. Dbanie o ludzi ma jakiś tam sens za życia, ale katowanie się tym po ich śmierci (bo na pewno zmarła na raka bo ktoś nie złożył jej życzeń) jest już bezsensowne.

Może przedstawię przykład śmierci mojej babci. Rak płuc przez fajki. Fajna kobieta, bardzo się przejmowała moim życiem. Pogrzeb, pojawia się prababcia i strasznie płacze, nic dziwnego, w końcu chowa własną córkę. Widzi czarno-białe zdjęcie i mówi "weźcie to, no po co to postawiliście, zaraz mi serce pęknie". Bingo! Nasza kultura stara się na siłę wymusić smutek, potęgować go. Bezcelowe, niszczące. Wielu facetów profilaktycznie założyło okulary przeciwsłoneczne, ale mnie się pogrzeb nie imał jakoś, może nawet śmieszyły te podniosłe rytuały i ehm grobowa powaga. Jak dowiedziałem się o samej śmierci to trochę otępiałem, bo nie wiedziałem jak zachować się w stosunku do ojca, syna babci. Gdy kupiłem nowy garnitur na pogrzeb to się nawet trochę ucieszyłem. Po pogrzebie napisałem ćwierćfikcyjny tekścik o tym jak popełniam samobójstwo nad grobem babci (piszę opowiadania o samobójstwach), oczywiście rodzina nie wie. Polecam kreatywność na radzenie sobie z niechcianymi stanami psychiki :) kto nie pisze niech rysuje, kto nie rysuje niech weźmie w łapę gitarę.

WildRose

2015-05-27, 15:50
To miałbyś czarny humor a mi się zrobiło smutno. Moja historia jest bardzo podobna do tej z wykopu.
@wku11 Dzięki za poprawienie :D Od razu mi lepiej

Loaloa

2015-05-27, 16:18
Zaglądam na wykop, bo trudno o inną stronę z zebranymi wstawkami, a przecież nie dam rady przejrzeć całego internetu. Niestety czasami skusi mnie, żeby przejrzeć komentarze i za każdyym razem czuję, jak wypala mi oczy. Już nawet nie chodzi o zj***ne gadki typu "mireczki", czy "usuń konto", już nie chodzi o zaśmiecanie prymitywną pro-k***inowską propagandą (nawet gorzej niż na sadolu), ale takich zjebów, jak na wykopie to nie ma nawet na sadolu i dżołmonsterze razem wziętych.

ianmoone

2015-05-27, 16:51
mam podobną historię, miałem podobną reakcję,.. czytając to łezka zaczęła mi się kręcić w oku, ale post wku11 uratował sytuację

Camel_06

2015-05-27, 18:21
Rosolsky napisał/a:


Cóż, nie sadziłem ze dzisiaj cos mnie ruszy. A ruszyło mnie, bo taką samą historie mógłbym opowiedzieć ja. Różniły sie szczegóły, ale clue programu to samo.
I ja tez tak samo zareagowałem na wiadomość - spokoj, opanowanie, tylko teraz jeszcze niektórzy moi znajomi sie zastanawiają, jakim cudem taki wielki cham, gruboskórny pogromca gangusów, człowiek, dla którego stres jest normalnym warunkiem pracy, potrafię w środku imprezy nagle ubrać sie, wyjsc i z płaczem iść 5km na cmentarz, zeby po prostu posiedzieć przy mamie.

Także nigdy nie wiedzie, jak zachowacie sie w takiej sytuacji, jak zaczną wam wychodzić uczucia.



Też to przeszedłem i nadal przechodzę, reagowałem dokładnie tak samo. Mój brat też, tylko więcej płakał, ja bardziej to tłumiłem ale też do czasu. Niby każdy przeżywa osobiste tragedie na swój sposób, ale może tak właśnie wygląda prawdziwa ludzka reakcja?

Kapłan_pustki a Ty koleś nie wiesz o czym mówisz. Pogrzeb babci, ja pie**olę... Porozmawiaj z mamą przez telefon wieczorem, a rano na uczelni dowiedz się że nie żyje, tak po prostu. Pojedź po jej ciało 1000 km, przez 16 godzin łudząc się że to jakaś j***na pomyłka, na zmianę ze wspominaniem ostatniego spotkania i tego co planowaliście kiedy już przyjedzie na urlop. A potem zobacz jej lodowate ciało w prosektorium. Wyobraź sobie taką sytuację. Nie wiem jaki masz kontakt ze swoją matką, ale takich uczuć nie da się opisać, więc nie pie**ol mi tu że nie ruszył Cię pogrzeb babki która na pewno miała już swoje lata i raka, a pewnie i tak widywałeś ją raz do roku albo rzadziej.