I ida sobie z miska pelna gliny przez kilka km lasu, spokojnym krokiem, wiedzac ze nie musza zapie**alac na jakiegos pana ktory ma ich totalnie w dupie, potem ulepia jakas mala chatke, w ktorej zaraz po ekologicznym sycacym obiedzie skladajacym sie z korzonkow, upolowanych gadow, i owocow , wyprawia wioskowa orgie, przy aprobacie szamana ktory doda troche magii temu wydarzeniu, podajac bywalcom rozne wywary z ziol i dziwne proszki, o jakich nigdy nie napisza w wikipedii... Zyc nie umierac. Czlowiek naprawde wolny, jedynie do takich miejsc nie dochodzi pok***ione prawo i podatki... cos pieknego.