Sytuacja sprzed paru godzin, idealna do opisania i odegrania się:
Ostatnio dużo pracuję po godzinach, przychodzę późno co wzbudza złość mojej Sadolki, bo rzadko się widujemy. Wczoraj zobaczyła zdjęcie z koleżanką z pracy w dość szampańskich nastrojach i była lekko mówiąc.. wściekła. Powiązała dwa te fakty i wyszły jej bardzo ciekawe wnioski. Wróciłem troszkę podchmielony, bo po ciężkim miesiącu roboty postanowiliśmy z kumplami uczcić sukces kilkoma piwkami. Awantura oczywiście już na wejściu. Próbując łagodzić sytuację podchodzę i przytulam moją jędzę po czym zostaję odepchnięty.
- Idź do tej swojej dz**ki co ją pie**olisz po nocach!
Od razu w moimi szatańskim umyśle pojawił się pomysł i krzyknąłem:
- Dobrze, idę do niej!
Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.. po czym zapukałem i wszedłem z powrotem. Jej mina bezcenna. Wiecie? Opłaca się być sadolem.
piwo, bo wiem jak to jest dostać zjebę wracając podchmielonym... gorzej jak zjeba trwa dwa dni i na kacu trzeba słuchać biadolenia.
Raz wróciłem do domu o 4 rano z imprezy (o 21:30 wyszedłem z kumplem po piwo do sklepu i tak się złożyło, że zahaczyliśmy o klub), ona leży i łka do poduszki, więc starałem się załagodzić, przytulając itd... niestety nie było przebacz i przez dwa dni słuchałem jaki to nie jestem
Nie, nie jest to tekst zaciagniety z książki - tak samo poszło
Muszę przyznać, że pod względem awantur nie narzekam, bo łatwo ją przekupić. A i jeszcze bonusa za kreatywność dostałem.