18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Fałszywe jedzenie.

Mr.Drwalu • 2013-02-10, 19:50


Fałszerze jedzenia

Polscy producenci żywności zaczynają naśladować zachodnie sposoby jej wytwarzania.
Przemysłowe metody w rolnictwie i przetwórstwie często powodują fałszowanie produktów i nabijanie klientów w butelkę.
Na rynku spożywczym zapanowała wolnoamerykanka. Zwycięża ten, kto wyprodukuje taniej, a jego wyroby będą “zjadliwe”. Gdzież te czasy, gdy cechy rzeźników konkurowały ze sobą jakością wyrobów? Dziś lepszy jest ten, kto sprzeda najwięcej. Co to jest parówka? Jaki jest jej skład? Na te pytania żaden specjalista od żywienia nie odpowie.
- W parówce może być mięso, ale nie jest to konieczne – twierdzi jeden z pracowników Inspekcji Handlowej. – Kiedy sprawdzamy towar, interesuje nas tylko, jaki skład podał producent. Jeśli po zbadaniu próbki jej skład zgadza się z zadeklarowanym, wszystko jest w porządku. Parówką może być na przykład kilka zmielonych składników, niekoniecznie pochodzenia zwierzęcego. Można tam dodać nawet papier toaletowy, byleby całość nie była szkodliwa dla zdrowia. Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba. Akurat ten producent postanowił nazwać to coś parówką.


Trucie po polsku

Kontrole stwierdziły, że to, co sprzedaje się u nas jako chleb i bułkę, jest w większości produktami chlebopodobnymi i bułkopodobnymi. Niektórzy producenci do chleba dodają startą bułkę, czasem gips i kreatynę otrzymywaną z ludzkich włosów, kupowanych w zakładach fryzjerskich.
W maju tego roku Inspekcja Handlowa opublikowała raport z kontroli kilku dużych sieci sklepów. Sprawdzono Biedronkę, sieć Champion, Elea, Leader Price, Lidl, Real, Tesco i AHOLD. Inspektorzy stwierdzili, że jakość 24 proc. badanych towarów była znacznie niższa od deklarowanej.
Najgorzej wypadły produkty mleczne. Jedna trzecia z nich nie spełniała norm wypisanych na opakowaniu. Przetwory owocowe i warzywne miały wady w 26,3 proc., konserwy rybne w 24,5, a przetwory mięsne niemal w 24 proc. Inspekcja wykryła również, że przetwory mięsne mają “niewłaściwe cechy organoleptyczne” (po prostu śmierdzą – red.); w wędzonkach stwierdziła “występowanie skupisk galarety, wyciek soku, konsystencję mało kruchą i gumowatą, smak kwaskowy, zapach lekko nieczysty”.
Z kolei konserwy rybne mają “zapach lekko gorzkawy, lekko metaliczny smak i są mdłe”. Na domiar złego także żywność określana mianem ekologicznej często bywa fałszowana podobnymi metodami. Podczas przeprowadzonej w 2004 roku w 211 placówkach handlujących ekologiczną żywnością kontroli Inspekcji Handlowej wykryto wiele uchybień. 56 proc. wędlin zawierało niedozwolone konserwanty. Badania laboratoryjne zakwestionowały jakość 48 proc. mleka i przetworów mlecznych oraz 41 proc. mięsa i przetworów mięsnych.
Z badań analizowanych przez Walentynę Rakiel-Czarnecką, eksperta ds. żywności z PSL, wynika, że prawie co czwarta woda mineralna czy źródlana (na rynku jest jej około 500 rodzajów) to po prostu zwyczajna kranówka. – Niewielu producentów jest uczciwych. Odkąd kilka lat temu obniżono normę określającą poziom składników mineralnych zawartych w 1 litrze z 1000 do 200 mg, praktycznie każdy, kto miał studnię, mógł rozpocząć produkcję wody – twierdzi Rakiel-Czarnecka.
Na szczęście wciąż jesteśmy krajem dziewiczym pod względem “ulepszania” żywności. – Polskie płody rolne mają lepszą wartość biologiczną niż produkty intensywnego rolnictwa zachodniego dzięki temu, że u nas zużywa się trzy razy mniej nawozów mineralnych i dziesięć razy mniej środków ochrony roślin – informuje dr Urszula Sołtysiak z SGGW. Jakkolwiek w ciągu ostatnich 10 lat zużycie nawozów mineralnych w Polsce wzrosło o niemal 15 proc., wciąż jest o wiele mniejsze niż w UE, nie mówiąc już o Japonii (niemal dwukrotnie większe niż w UE). Wiele ubogich obszarów w Polsce nigdy nie nawożono, a rosnących na nich upraw nie opryskiwano. Mieliśmy więc szczęście w nieszczęściu, polskie rolnictwo miało bowiem do niedawna charakter ekstensywny, a produkty małych gospodarstw rodzinnych są ekologiczne w najlepszym znaczeniu tego słowa

Zielone światło z Unii

Jednak po naszym wejściu do UE przestały obowiązywać branżowe normy żywieniowe z lat 80. Z dzisiejszej perspektywy trzeba przyznać, że nie były one najgorsze. Określały skład wyrobu, jego ciężar, kolor czy smak. Nie było – jak dzisiaj – pełnej dowolności w technologii produkcji i nazewnictwie.
Jeszcze 24 kwietnia 1997 roku uchwalono w Polsce ustawę bezwzględnie zakazującą powrotu mięsa i przetworów mięsnych z półek sklepowych do producenta. Po wejściu Polski do UE przestała ona jednak obowiązywać, otwierając pole do “odświeżania” wyrobów. Także zakres dopuszczalnej chemizacji żywności znacznie się zwiększył. – Po wejściu Polski do Unii Europejskiej liczba dopuszczonych do użycia w przemyśle spożywczym substancji dodatkowych wzrosła ponaddwukrotnie – ocenia dr Sołtysiak.

Czary-mary, czyli wielkie psucie

Do niedawna ze stu kilogramów mięsa odpowiedniej jakości wolno było wyprodukować 52 kg kabanosów czy 86 kg szynki. “Wydajność” tych wyrobów wynosiła odpowiednio 52 proc. i 86 proc. Dzisiaj z tej samej ilości mięsa produkuje się 200 i więcej kilogramów “szlachetnych” wędlin. Do mięsa wstrzykuje się wodę z azotanami i azotynami, substancje wiążące wodę, fosforany dodające wędlinie kruchości, ulepszacze. – Z kilograma mięsa można spokojnie zrobić 1,5 kg szynki. Producent zgodnie z przepisami umieszcza na towarze informację, że szynka jest napompowana wodą. Brzmi ona: “produkt wysoko wydajny” – mówi Rakiel-Czarnecka.
Nie inaczej jest z wyrobami drobiowymi, które mają niewiele wspólnego z drobiem. Są produkowane z MOM, czyli mięsa drobiowego odkostnionego. Jest to mieszanina zmielonych kości, chrząstek, szpiku kostnego, ścięgien. Do 1995 roku używanie tego specyfiku było zabronione. Teraz już nie jest. Dodanie MOM-u znacznie obniża koszty produkcji. Najczęściej wykorzystuje się go w parówkach, kaszankach i pasztetowych.
Unijne normy dotyczące rtęci odnoszą się wyłącznie do ryb. Jeszcze bardziej tolerancyjne jest obecnie prawo dotyczące kadmu – metalu wysoce rakotwórczego. Po 1 maja 2004 roku do Polski można sprowadzać żywność o podwyższonej jego zawartości.
Według Lidii Lorek z SGGW, zgodnie z ustawodawstwem UE do żywności może być dodawanych 500 chemicznych substancji dodatkowych. W procesie technologicznym można wykorzystywać ich tysiące. Dlatego dziś, jak nigdy wcześniej, producenci żywności dbają o urodę swoich wyrobów. Piękne różowe łososie zawdzięczają swoją barwę dodatkowi beta-karotenu. Napojom gazowanym kolor nadają barwniki, których nazwy zaczynają się od litery “E”. Niedawno głośno było o dodawaniu do papryki niebezpiecznego barwnika o nazwie sudan, a dodatki zabarwiające słodycze na kolor czarny i granatowy wciąż budzą spory wśród żywieniowców.

Psycho-technologia i pieniądze

Głównym motorem rozwoju przemysłowych metod produkcji żywności są płynące stąd miliardowe zyski. Phill Angell, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej koncernu Monsanto, powiedział “New York Timesowi”: “Koncern Monsanto nie powinien być zmuszany do łaskawego udzielania gwarancji bezpieczeństwa dla żywności opartej na biotechnologii. Naszym interesem jest sprzedawać jej tak dużo, jak tylko się da. A zapewnianie jej bezpieczeństwa to zajęcie dla Urzędu ds. Żywności i Leków”. Pecunia non olet.
Amerykański koncern Smithfield został w USA ukarany najwyższą w historii grzywną za wielokrotne naruszanie Aktu Czystości Wód. Przed paroma laty Smithfield rozpoczął działalność także w Polsce. Jego własnością jest m.in. firma Constar SA w Starachowicach, która wsławiła się niedawno wykrytym przez dziennikarzy procederem “odświeżania” zepsutej żywności. Mimo to koncern ma się w naszym kraju całkiem dobrze.
Także firmy reklamowe oraz marketingowe mogą się przy okazji nieźle pożywić. Codziennie jesteśmy bombardowani absurdalną propagandą. Wynika z niej, że najlepszym pożywieniem dla dzieci i ich rodziców są czekoladowe batony, pragnienie zaś najlepiej gaszą słodkie napoje albo piwo. A jakże, pamięta się również o zdrowiu obywateli! Od lat wmawia się nam, że masło roślinne, zawierające tłuszcze nienasycone, jest zdrowsze od tradycyjnego, w którego skład wchodzą zwierzęce tłuszcze nasycone. Ale aby olejowi roślinnemu nadać konsystencję maślanego żelu, należy dodać szereg substancji zagęszczających, które zdrowotność masła roślinnego czy margaryny stawiają pod znakiem zapytania! Zresztą, czy którakolwiek agencja reklamowa bada jakość reklamowanego produktu, zanim zacznie nam wmawiać, że bez niego nie możemy żyć?
Wyrafinowanymi metodami uzależniania klientów od towaru posługuje się również sam przemysł. Niedawno technologowie żywności odkryli, że istnieje piąty smak, występujący obok smaku słonego, słodkiego, gorzkiego i kwaśnego. To umami. Znany od dawna Azjatom. Substancje wywołujące jego wrażenie występują m.in. w niektórych azjatyckich grzybach. Sprawiają, że potrawa bardzo zyskuje na smaku. Nie umiemy powiedzieć, dlaczego tak jest, bo nie potrafimy tego efektu smakowego opisać w kategoriach znanych nam smaków. Chętnie jednak sięgamy po “umamione” produkty. Problem w tym, że opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego umami, czyli glutaminian sodu. Jego oddziaływanie na organizm człowieka jest nie do końca rozpoznane; wiadomo jednak, że substancja ta w dużych ilościach jest szkodliwa dla zdrowia. Producenci wiedzą jednak, że stosując tę substancję, mogą konsumenta przywiązać do każdego świństwa. Umami wszystkich nas omam
Odrębną sprawą jest hodowla. Tajemnicą poliszynela jest dodawanie do paszy i karmy dla ptactwa hormonów wzrostu i antybiotyków, które podaje się profilaktycznie w celu zapobieżenia dziesiątkującym stada infekcjom. Aplikowanie antybiotyków zdrowym zwierzętom jest w Polsce prawnie zabronione. Ale jak inspektorzy służb kontrolnych mają dowieść producentowi, że obecność antybiotyków w mięsie nie wynika z niedawnego leczenia infekcji?

Mleko bez krowy

Na każdym kroku jesteśmy zręcznie wprowadzani w błąd przez producentów żywności. Sery, które powinny być wytwarzane z mleka, są podrabiane z użyciem olejów roślinnych. Mleko i kefir często produkowane są z proszku. Idziemy tu tropem wielkich koncernów zachodnich, które budują fabryki przetworów mlecznych w takich rejonach świata o taniej sile roboczej – np. w Maroku – gdzie w promieniu kilkuset kilometrów nie ma ani jednej krowy. A wszystko to dzieje się w majestacie prawa polskiego i unijnego.
Cała żywność produkowana metodą przemysłową przesycona jest chemią. Także ta, którą postrzegamy jako wolną od niezdrowych składników. Przykładem tego mogą być produkty oznaczone jako “light”. W Polsce nie istnieje prawna definicja tego terminu. Dlatego każdy producent może go używać, jak chce. Ci, którzy rezygnują z zastosowania cukru w produktach “light”, dodają chemikalia imitujące smak cukru. Są one często bez porównania groźniejsze dla zdrowia niż zwykła sacharoza. Jak choćby aspartam, dopuszczony do użycia tylko w niewielkich dawkach.



Drużyny kontrolerów

Mamy wiele różnych inspekcji badających żywność. I wszystkie niewydolne. Nie ma między nimi dobrego przepływu informacji, ponadto podlegają trzem różnym resortom – rolnictwa, zdrowia i Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Eksperci od zdrowej żywności są zgodni, że ostatnio kontrole są zbyt wyrywkowe.

Dr Zbigniew Hałat, epidemiolog (w trzech kolejnych rządach główny inspektor sanitarny), mówi wprost, że ludzi zajmujących się kontrolowaniem żywności producenci korumpują tak samo, jak koncerny farmaceutyczne lekarzy.
- Wiem o licznych przypadkach, gdy w trakcie kontroli producenci zmieniali deklarację na temat składu produktu – dodaje wieloletni pracownik Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych z południowej Polski. Dobrze zna środowisko pracowników inspekcji. – Zatrudnione są tam dwie grupy ludzi: staruszkowie tuż przed emeryturą i młodzież tuż po studiach. Ani jednym, ani drugim nie opłaca się wychylać. Każdy przecież wie, że koncerny nie przepuszczą. Młodzi nabierają doświadczenia i odchodzą do innej, lepiej płatnej pracy, a starzy w spokoju doczekują emerytury. Ponadto kary są śmieszne – od 500 do 1000 zł.

Klątwy BSE

- Wszystkie środki dodawane do żywności, a posiadające odpowiednie certyfikaty, mogą być używane. Ale nikt nie badał, jakie skutki dla organizmu człowieka mogą mieć przeróżne mikstury i połączenia kilkunastu składników naraz. Z pewnością nie jest to nic zdrowego – mówi Rakiel-Czarnecka.
Waldemar Starosta, specjalista ds. żywności z Samoobrony, twierdzi, że polifosforany są masowo wykorzystywane głównie przy produkcji parówek. – Te związki bardzo źle wpływają na kości. Są szczególnie niebezpieczne dla małych dzieci – mówi. [kom. Hehe parówki dobre dla dzieci!!!]
Naukowcy są zwykle bardziej wstrzemięźliwi. Żeby wiedzieć coś na pewno – podkreślają – trzeba by przeprowadzać przez kilkadziesiąt lat kliniczne eksperymenty na ludziach. Na razie więc zalecają nie ulegać panice. Uspokajające komunikaty nie od dzisiaj docierają także do opinii publicznej w krajach UE i w Stanach Zjednoczonych. Mączka mięsno-kostna, która stała się nośnikiem BSE, również była przez całe lata uważana za bezpieczną. Czy rzeczywiście konserwanty i ulepszacze, pestycydy i herbicydy dopuszczone do użycia w przemyśle przetwórczym i rolnictwie są bezpieczne?
Wśród samych naukowców trwają spory, na ile bezpieczne są chemikalia prawnie dopuszczone do spożycia w ściśle określonych dawkach. – Konserwantami są obce substancje wprowadzone do produktów. Najczęściej mają zapobiegać rozwojowi bakterii, a więc – nazwijmy rzecz po imieniu – są to trucizny. Być może ich dawki są zawsze przestrzegane, ale nie mamy pewności, czy nie nastąpi raptowna zmiana ich właściwości, na przykład pod wpływem czynników zewnętrznych – stwierdził publicznie prof. Stanisław Zaręba z Akademii Medycznej w Lublinie.
”Poważne znaczenie w patologii człowieka ma też duży wolumen powstającego w hodowlach przemysłowych aerozolu mikrobiologicznego, amoniaku i odorów. Efekty skażenia gnojowicą powierzchniowych i podziemnych zbiorników wodnych są z natury rzeczy odległe i mało dostrzegalne przez odbiorców wody” – pisze dr Hałat. W styczniu 2004 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Zdrowia Publicznego wezwało władze do wprowadzenia moratorium na nowe lokalizacje przemysłowych ferm trzody chlewnej oraz wsparcia szeroko zakrojonych badań nad wpływem na zdrowie ludzkie skażeń wody i powietrza, wywołanych chemizacją procesów produkcyjnych. W USA tego rodzaju kosztowne badania prowadzone są już od lat 60., a mimo to pozarządowe organizacje monitorujące stan zdrowia społeczeństwa ponaglają rząd do znacznie bardziej stanowczych działań.
Co drugie rodzące się obecnie niemowlę cierpi na alergię – jedną z najbardziej rozpowszechnionych dolegliwości wywołanych chemicznym skażeniem środowiska. Rośnie liczba chorób nowotworowych, o których przyzwyczailiśmy się mówić “cywilizacyjne”. Ale co to tak naprawdę znaczy? Gdzie jest ich pierwotne źródło?
Autor rozprawy habilitacyjnej obronionej na jednej z wyższych szkół rolniczych porównał liczbę utylizowanych padłych zwierząt hodowlanych w latach 80. i 90. Okazało się, że w ciągu dekady ich liczba zmniejszyła się dziesięciokrotnie. Nie chcemy formułować podejrzeń o znamionach teorii spiskowej. Ale – jak sugerował rozmówca, który podsunął nam ten trop – czy przypadkiem padliny, która się gdzieś zawieruszyła, nie zjedli nabywcy najtańszych wędlin albo karmione podejrzaną paszą zwierzęta z wielkich hodowli?

Jak się bronić?

Klienci powinni dokładnie sprawdzać na etykietach, co kupują. Wybierać produkty o naturalnej barwie, pieczywo bez przedłużonego okresu ważności, żywność jak najmniej przetworzoną. Zimą i wiosną warto kupować mrożonki, w których rzadko trafiają się substancje dodatkowe. Należy zapomnieć o parówkach po 3 zł za kilogram, wspaniale wyglądających owocach, zrozumieć, że wyroby czekoladowe pięknie błyszczą dlatego, że są pokryte specjalnymi substancjami nabłyszczającymi. Czyli chemikaliami.
Warto też pamiętać, że tradycyjne potrawy narodowe mają tę przewagę nad kulinarnymi nowinkami, że ich bezpieczeństwo zostało przetestowane przez poprzednie pokolenia żyjące na danym terytorium.
Pod adresem ustawodawców należy skierować postulat przywrócenia norm branżowych, co pozwoli chronić jakość polskich produktów i ich pozycję na rynkach eksportowych. UE nie zabrania zresztą wprowadzania norm krajowych.
Natomiast bezkompromisowym obrońcom żywności przemysłowej polecamy wynalazek opisany w zeszłym roku przez “New Scientist”. Amerykańscy specjaliści ds. żywienia opracowali dla armii amerykańskiej specjalny filtr. Pozwala on żołnierską rację żywnościową, którą przed spożyciem miesza się z wodą, mieszać z moczem. Zaufanie do żywności z fast foodów oraz współczesnej nauki każe się liczyć z tym, że hamburger przyrządzony z moczem nie ustępuje smakiem hamburgerowi z wodą.



Źródło: KLIKNIJ TUTAJ

norbi7631

2013-02-10, 22:48
@Jarema88 z tym, że nie ma dobrej szynki, bez konserwantów i innych takich za 35PLN/kg, chyba, że sam ją robisz to takie masz koszty wytworzenia, a trzeba zarobić. Dyskusja o niczym, zawsze szynka za 15PLN/kg się sprzeda. Smacznego!

P...........un

2013-02-10, 22:48
Czytałem, jedząc ze smakiem parówki z biedronki. :)

Jakoś mnie nie specjalnie nie ubodło. Walka z wiatrakami jak dla mnie. Jesteśmy za malutcy, by rozwiązać wszystkie nieczystości tego świata.

I wiecie co? Wolę wpie**alać parówkę z aspartamem, E34, E543, wodą z kibla i zmielonym bezdomnym, niż trawę na froncie. Problem z żywnością jest wtedy, gdy jej nie ma.

S.O.A.D.

2013-02-10, 22:52
@nygas232

Poucz się ekonomii, większa ilość pieniędzy niczego nie zmienia. Poza cenami.

Yashashi

2013-02-10, 22:56
Super kreatynę we włosach ma autor. Może zadziwić biologów.
Ja np. mam KERATYNĘ...

Ork.Fajny

2013-02-10, 23:05
Kilka spraw:

MrDrwalu napisał/a:

Na rynku spożywczym zapanowała wolnoamerykanka.
[...]
Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba.
[...]
Przykładem tego mogą być produkty oznaczone jako “light”. W Polsce nie istnieje prawna definicja tego terminu.
[...]
Pod adresem ustawodawców należy skierować postulat przywrócenia norm branżowych, co pozwoli chronić jakość polskich produktów i ich pozycję na rynkach eksportowych.


Czyli co...? Socjalizm robić chcesz...?



MrDrwalu napisał/a:

Zwycięża ten, kto wyprodukuje taniej, a jego wyroby będą “zjadliwe”. Gdzież te czasy, gdy cechy rzeźników konkurowały ze sobą jakością wyrobów?


Ummmmm? Nigdy takich nie było? Po prostu kiedyś wszystko było mniej zaawansowane i trudniej się chemie spożywczą pakowało do jedzenia. Zasada zrób sensownie dużo by najwięcej zarobić działa od czasów Mezopotamii.



MrDrwalu napisał/a:

Co to jest parówka? Jaki jest jej skład? Na te pytania żaden specjalista od żywienia nie odpowie.
- W parówce może być mięso, ale nie jest to konieczne – twierdzi jeden z pracowników Inspekcji Handlowej.


O ile wiem to parówki są dośc nowym wynalazkiem. Więc nigdy nie były sensownym rzeźnickim kunsztem.



MrDrwalu napisał/a:

– Kiedy sprawdzamy towar, interesuje nas tylko, jaki skład podał producent. Jeśli po zbadaniu próbki jej skład zgadza się z zadeklarowanym, wszystko jest w porządku.


Każdy biochemik ci powie że liczy się zestaw odpowiednich związków a nie ładnie i smacznie wyglądające coś. Więc to żaden argument.



MrDrwalu napisał/a:

Kontrole stwierdziły, że to, co sprzedaje się u nas jako chleb i bułkę, jest w większości produktami chlebopodobnymi i bułkopodobnymi.


To co tam jest? Bo jeśli jest tam skrobia to techniczne jest w 99% zgodne zawartością "prawdziwego" chleba.



MrDrwalu napisał/a:

Z badań analizowanych przez Walentynę Rakiel-Czarnecką, eksperta ds. żywności z PSL, wynika, że prawie co czwarta woda mineralna czy źródlana (na rynku jest jej około 500 rodzajów) to po prostu zwyczajna kranówka.


Ludzie od początku istnienia swojego piją wodę z okolicznych rzek a nie z głębokich górskich źródeł i jakoś nie narzekamy.
A minerały mistrzu to pobieramy z pokarmem stałym bo biochemia nawet roślin przypomina naszą i wymaga podobnego zestawu czynników.



MrDrwalu napisał/a:

nie mówiąc już o Japonii (niemal dwukrotnie większe niż w UE).


Japonia ma 4x więcej obywateli i tylko parę tysięcy km2 więcej terenu przy czym połowa to wulkany, góry, tereny zalane przez wieczne cotygodniowe tsunami. To nie jest żaden wyznacznik. Albo wpakują tonę syfu w ziemie albo zaczną siebie sami jeść lub ze 100mln obywateli odstrzelą...


MrDrwalu napisał/a:

Piękne różowe łososie zawdzięczają swoją barwę dodatkowi beta-karotenu.


Ten kto to pisał wie że karoteny mają kolor pomarańczowy...?


MrDrwalu napisał/a:

Głównym motorem rozwoju przemysłowych metod produkcji żywności są płynące stąd miliardowe zyski. Phill Angell, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej koncernu Monsanto, powiedział “New York Timesowi”: “Koncern Monsanto nie powinien być zmuszany do łaskawego udzielania gwarancji bezpieczeństwa dla żywności opartej na biotechnologii. Naszym interesem jest sprzedawać jej tak dużo, jak tylko się da. A zapewnianie jej bezpieczeństwa to zajęcie dla Urzędu ds. Żywności i Leków”. Pecunia non olet.


Monstanto nie może wziąć odpowiedzialności za swoje produkty tak jakby to eko-świry sobie chciały. Póki ich nie stworzono stricte do trucia człowieka jakimiś toksynami póty nie można ich skazać...
Oni się zajmują GMO, a GMO to także żywa istota. Mutacja na GMO to zwykła mutacja jak w każdy osobniku. Nikt nikogo nie może opatentować.



MrDrwalu napisał/a:

Ale aby olejowi roślinnemu nadać konsystencję maślanego żelu, należy dodać szereg substancji zagęszczających, które zdrowotność masła roślinnego czy margaryny stawiają pod znakiem zapytania!


Albo rybki albo akwarium...
Jeśli chcesz jeść zdrowiej to musisz nasączać chleb w oleju. Inaczej buzia na kłódkę i ciesz się masełkiem/margaryną.


MrDrwalu napisał/a:

Ale nikt nie badał, jakie skutki dla organizmu człowieka mogą mieć przeróżne mikstury i połączenia kilkunastu składników naraz. Z pewnością nie jest to nic zdrowego – mówi Rakiel-Czarnecka.


Ta kobieta jest głupia...
Jeśli jeden związek nie jest szkodliwy to w połączeniu z drugim tez nie może być.
Jeśli by ze sobą reagowały to już w jedzeniu by coś się działo a produkty ich przemiany są w komórkach od siebie oddalone bo obok siebie się wszystkich przemian nie przeprowadza...



MrDrwalu napisał/a:

Mączka mięsno-kostna, która stała się nośnikiem BSE, również była przez całe lata uważana za bezpieczną.


Jak zmielisz chorego na HIVa człowieka i go zjesz to też zachorujesz... Sama ta dziwna mączka w sobie nie jest odpowiedzialna za priony chorobotwórcze.



MrDrwalu napisał/a:

Rośnie liczba chorób nowotworowych, o których przyzwyczailiśmy się mówić “cywilizacyjne”. Ale co to tak naprawdę znaczy? Gdzie jest ich pierwotne źródło?


Głównie w tym że jest nasz na ziemi dużo i częściej się zdarza rak w populacji 7mld niż 1mld...
Nowotwory to w sumie dość naturalny sposób pozbywania się starych organizmów. Jakkolwiek bezdusznie by to nie zabrzmiało.



MrDrwalu napisał/a:

zrozumieć, że wyroby czekoladowe pięknie błyszczą dlatego, że są pokryte specjalnymi substancjami nabłyszczającymi. Czyli chemikaliami.


Sama w sobie czekolada to nienaturalna chemia...



MrDrwalu napisał/a:

Warto też pamiętać, że tradycyjne potrawy narodowe mają tę przewagę nad kulinarnymi nowinkami, że ich bezpieczeństwo zostało przetestowane przez poprzednie pokolenia żyjące na danym terytorium.


Polska kuchnia to artyleryjski ostrzał cholesterolem na własny organizm... Więc dobieranie żarcia to w sumie trochę mało.



MrDrwalu napisał/a:

Pozwala on żołnierską rację żywnościową, którą przed spożyciem miesza się z wodą, mieszać z moczem.


Wiesz że świeży mocz ma sobie tylko niecałe 2% szkodliwych związków reszta to sama woda i troszkę substancji właściwie przydatnych? Więc jeśli filtr pozbywa się mocznika to masz tam w sumie tylko wodę. O co ten szum?

Cyrk

2013-02-11, 00:46
Pytanie zasadnicze brzmi: czy ktoś kogokolwiek ZMUSZA do kupowania tańszej "oszukanej" żywności? Do kogo masz pretensje, że żyjemy w cywilizacji idiotów, którzy nie czytają, nie interesują się co kupują, a jedynym celem ich życia jest obejrzenie kolejnego odcinka jakiegoś odmóżdżacza typu klan, powiatowy szoł albo nasi grajooo? Jeżeli ludzi (nie wiem czy jeszcze można takiego określenia użyć) nie interesuje co jedzą, to dlaczego chcesz ich do tego zmusić. Sami wyzdychają jak nie w tym to za dwa, trzy albo 10 pokoleń. Natury nie oszukasz...

dtmwts

2013-02-11, 01:01
@Ork.Fajny
O proszę, ekspert od wszystkiego

keyq

2013-02-11, 01:20
To jest fałszywe jedzenie:


AlexanderDeLarge

2013-02-11, 01:49
Cytat:

Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba.


Gówno prawda, nie można nazwać mleka mlekiem jeżeli nie ma w nim tłuszczu mlecznego, a sera serem bez tłuszczu mlecznego. Wtedy są to wyroby typu "Łąkowe" czy wyrób seropodobny (ale nazwa nie może nawet sugerować gatunku sera np. gouda). Tak samo mięso mielone i garmażeryjne to nie to samo i nie jest tak bez powodu.
Cytat:

“niewłaściwe cechy organoleptyczne” (po prostu śmierdzą – red.)


Nie, to nie jest to samo. Może to być też zapach niewłaściwy, obcy posmak, zła konsystencja czy po prostu może komuś niesmakować (to oceniają ludzie jedząc to, więc ocena jest subiektywna)
Cytat:

Piękne różowe łososie zawdzięczają swoją barwę dodatkowi beta-karotenu


Ciekawa informacja, warto to wiedzieć, ale jaki negatywny wpływ ma to na nasze zdrowie? Raczej pozytywny.
Cytat:

wykrytym przez dziennikarzy procederem “odświeżania” zepsutej żywności


"wykrytym przez dziennikarzy" - stwierdzenie sygnalizujące że na 99% informacja jest prawdziwa zaledwie w 10%, przedstawiona tak aby wywołać masowe poruszenie, z mnóstwem niedomówień, naciągnięć i popisów nieznajomości tematu. A propos Constaru, z tego co wiem to chodziło głównie o ścieranie białego nalotu z kiełbas podsuszanych, co nasze babcie robiły od pokoleń. Ten nalot no kryształki kreatyniny, który pojawia się najczęściej podczas złego przechowywania. Tak się dzieje jak ludzie nie czytają etykiet na których jest napisane żeby przechowywać w temp. pokojowej i że owy nalot może wystąpić,
Cytat:

Codziennie jesteśmy bombardowani absurdalną propagandą. Wynika z niej, że najlepszym pożywieniem dla dzieci i ich rodziców są czekoladowe batony, pragnienie zaś najlepiej gaszą słodkie napoje albo piwo. A jakże, pamięta się również o zdrowiu obywateli


Sprzedawana żywność jest i musi być zdrowa (tak mowią przepisy), to dieta jest niezdrowa.
Cytat:

Ale aby olejowi roślinnemu nadać konsystencję maślanego żelu, należy dodać szereg substancji zagęszczających, które zdrowotność masła roślinnego czy margaryny stawiają pod znakiem zapytania!


Masło to nie żel tylko emulsja... Aby otrzymać margarynę, nie zagęszcza się oleju tylko się go utwardza, a to zupełnie co innego.
Cytat:

Mleko i kefir często produkowane są z proszku


Ciekaw jestem ile kosztowałoby mleko odtworzone z proszku mlecznego i kto by wpadł na taki pomysł bezsensownego przedłużania produkcji w momencie gdy mamy technologie UHT i krótka trwałość mleka nie jest problemem.
Cytat:

Przykładem tego mogą być produkty oznaczone jako “light”. W Polsce nie istnieje prawna definicja tego terminu.

Wg. mnie istnieje, albo przynajmniej są określone wytyczne co do kaloryczności tych produktów. Ale zgadzam się, że są bezużyteczne i trzeba ich unikać, i podczas odchudzania są potrzebne jak zęby w dupie.
Cytat:

Ale – jak sugerował rozmówca, który podsunął nam ten trop – czy przypadkiem padliny, która się gdzieś zawieruszyła, nie zjedli nabywcy najtańszych wędlin albo karmione podejrzaną paszą zwierzęta z wielkich hodowli?


Niestety tu się zgadzam, słyszałem, że ''szara strefa'' w PL jest dość duża i wiele zwierząt, które nie powinny idzie na mięso. Nie pamiętam liczb, ale w PL jest jeden z najniższych odsetek padłych zwierząt hodowlanych w UE. Nie chce mi się wierzyć, że mamy tak rozwiniętą hodowle.

Wg. mnie artykuł jest naciągany i pisany w sposób mający powodować jadłowstręt, ale podoba mi się podsumowanie. Trzeba po prostu czytać ze zrozumieniem etykiety i kupować np. jogurty a nie napoje jogurtowe czy jakieś podobne. Nie liczyć na to że szynka za 16zł/kg będzie miała wydajność 86%.

shin69

2013-02-11, 03:19
Czym się tu k***a bydło zajmuje, już mi się tu cieszyć z 300 mld jewro od waszego wielmożnego Donalda Tuska! :hitler:

jpdl

2013-02-11, 05:12
Na CJB zachorowało raptem 280 osób na całym świecie, z czego połowa to pewnie hipochondrycy. Więcej osób ginie na grypę. Zresztą kolega już pisał że to nie jest przyczyną mączki. Nie wiem po co to pie**olenie całe.
W ogóle w tym artykule jest mnóstwo bzdur. Przeraża mnie liczba osób które łyka takie głupoty bez zastanowienia

ladykaren

2013-02-11, 05:15
Wiadome, że leją nam do żarcia chemię. Nic odkrywczego. Z "serami" a raczej seropodobnymi wytworami była jazda kilka lat temu, oberwało sie producentom po dupie i jeżeli przeczytacie co jest napisane na metce nie zostaniecie oszukani. a tak w ogóle ser żółty, szczególnie o obniżonej zawartości tłuszczu jest bardzo wskazany szczególnie dla młodych osób do 25(27?) roku życia ze względu na zawarty wapń. Na konferencji, w której ostatnio brałam udział doktor stwierdził że lepiej jeść po te 2 plasterki wyrobu seropodobnego niż w ogóle.
Największy problem z dodatkiem tłuszczów roślinnych do zwierzecych to zupełna dowolność w technologii ich utwardzania, których na etykiecie nie uświadczymy. Niestety niewłaściwe metody powodują częściowa izomeryzację trans, a tu prosta droga do raka.
Ktoś wyżej pisał, że nie ma dokładnego składu piwa na etykiecie. Bo piwo sie robi z 3 składników wody, słodu(jęczmienia/pszenicy bo to ostatnio modne) i chmielu. Fermentacja prowadzona jest przez drożdże, ich konkretny szczep jest tajemnicą firmową, wiec co mają Ci tam jeszcze napisać? (nasycanie dwutlenkiem węgla odbywa się również przez drożdże, bo pisze o piwie a nie o sikach za 2 zł/sześciopak)
i na koniec takie małe wytknięcie hipokryzji artykułu - coraz więcej nawozów mineralnych, a zaraz zanieczyszczenia wód gnojowicą. no przepraszam, ale pola trzeba nawozić bo będzie pustynia a nie uprawa. Wiadome, że płodozmian i obornik to najlepsze, bo naturalne metody dbania o glebę. jednak rozumiem rolników którzy wolą sypać mineralką - mogą wyliczyć co do kilograma zużycie i być pewnym, ze roślinom wystarczy składników pokarmowych. Odchody zwierząt są w tym aspekcie niepewne ze względu na zmienność składu zależnie od ich żywienia. Poza tym w oborniku nie ma wszystkich niezbędnych składników lub są w za małej dawce (propocjonalnie do innych) oraz niesie za sobą ryzyko przenoszenia pasożytów czy innej niekorzystnej mikroflory.

Rozpisałam się, a teraz czas wpierdzielić wysokowydajną szynę. Miłego dnia.

longlong7

2013-02-11, 06:31
znowu mydlenie oczu, co takiego się stało w kraju że poruszacie temat o którym każdy wie? tak było tak jest i tak będzie żadna nowość

Raitori

2013-02-11, 06:36
:P Przeczytałem wszystko !!! Dzięki. To nie jest raczej żadne mydlenie oczu .