Ostatnio był temat, że trzeba być idiotą, żeby kupować sobie R1 na pierwszy motocykl. Pan z filmiku pokazuje, że będąc idiotą nie potrzeba nawet 170-cio konnej Yamahy, żeby zrobić sobie krzywdę.
Yamaha jeszcze jest do ogarnięcia (oczywiście jej nic nie ujmując), ale K(uresko)T(o)M(ieli) 525 jest nie do ogarnięcia. Sam jeżdżę na SX 200 w 2-suwie i jak miałem okazje przewieść się 525, to ręce wyrywało. R1 na starcie nie ma podejścia (sprawdzone). Koło wyrywa na każdym biegu bez problemu. 525 to istny diabeł.
Podobnie raz mialem w wakacje ... jechalem za bmw prawie 90 na godzine ona sie wyrobila na zakrecie a ja wychamowalem 10 cm od skaly ... (mieszkam w Norwegi) mialem szczescie jak sk***ysyn bo ogolnie byl piasek na asfalcie i kolo sie tylne zablokowalo odrazu. :S To tak jest ze jak zaczniesz wyprzedzac to nie myslisz o niczym tylko zeby go wyprzedzic :S glupota ludzka :S
Jak kupowałem pierwszego KTMa to był po zawodniku. Kolo pyta przed jazdą próbna czy ogarniam? Przesiadałem się z DRZ suzi 400 więc dumnie oczywiście spoko itp. wsiadam odkręcam i kurrrrrrrr... koło bez strzałą, autka naprzeciw się zbliżają. Kto postawił moto bez przygotowania wie jak ciężko skręcić manetkę. Jakimś cudem postawiłem na dwa kólka nawrotka, na hamulcu, sprzedający spoko luz szacun, widzę że sobie radzisz, a ja kleksa mam w gaciach i to była "tyko" 250