18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Dziwne przeżycie

ritu4l • 2014-02-23, 19:58
Witam. Chciałbym się z wami podzielić pewnym strasznym doświadczeniem, być może nie tylko ja tego doświadczyłem - tego weekendu. Otóż, postanowiliśmy wczoraj z dziewczyną zaprosić paru znajomych i wypić sobie wódeczkę. Impreza się kręciła, już nieźle nawalony przypaliłem sobie blancika. Siekło mnie zdrowo, zamuliłem, chyba zasnąłem nie pamiętam. Ale szybko się ocknąłem, i to było najgorsze co mogło się stać, byłem trzeźwy - w duchu, ale ciało było jakby pijane (nic dziwnego, dopiero co wlałem w siebie z pół litra czystej i parę piw), najgorsze uczucie jakiego w życiu zaznałem. Poszedłem się zrzygać, jak już myślałem że wyrzygałem cały alkohol - zaczęła się straszna gonitwa myśli, pomyślałem że głos w mojej głowie - moje myśli, moja świadomość, to coś z czym muszę już żyć do końca życia, nigdy mi nie dadzą spokoju i z upływem lat ja ciągle będę uwięziony z tym głosem w głowie prowadząc z nim monolog - jakkolwiek można by sobie to wyobrazić, bo czułem jakby oderwanie od własnych myśli, jakbym ja stanowił jedną osobę a moje myśli były czymś "z zewnątrz" . Poczułem wielki strach, że tego nie zniosę, że nie mogę już słuchać swoich myśli a jeszcze tyle lat będę musiał się z nimi męczyć, do końca życia, czułem że uświadomienie sobie tego głosu to najgorsze co w życiu mi się przytrafiło i nic już nigdy nie będzie takie samo jak było. Szybko przebiegła mi po głowie myśl o samobójstwie, ale wyobraziłem sobie że jakbym się zabił to mógłbym zostać w duchu z tym głosem - moimi myślami na wieczność w nicości, aż płakać mi się zachciało kiedy wyobraziłem sobie że nie ma ratunku a ja i tak kiedyś umrę i zostanę z tym głosem na wieki. Przeszło mi przez głowę że takie coś mogli mieć ludzie którzy teraz siedzą w psychiatryku, może nagle ześwirowałem ale czemu tak nagle? I znowu te myśli nie mogłem ich słuchać, zrzygałem się i to nie było już od alkoholu ale od tej sytuacji. Zemdlałem i obudziłem się całkiem niedawno. Już jest dobrze, ale wciąż odczuwam dziwny niepokój kiedy za dużo myślę o tym głosie w głowie, przecież to tylko moje myśli, i teraz ich nie zauważam, ale po wczorajszej sytuacji wolę się nie zagłębiać w temat - czy wytrzymam z nimi do końca życia. Ktokolwiek przeżył kiedyś coś podobnego?

Tarvil

2014-02-25, 04:52
Nie mieszaj używek ;) .

Meressin

2014-02-25, 12:42
@up
katopojeb mieszający się do spraw psychologii i psychiatrii :homer:

Marcin.

2014-02-25, 19:05
Takie myśli są codziennymi katuszami dla nerwicowców i osób z depersonalizacją/derealizacją.

In...........eo

2014-03-01, 19:01
patryko6666 napisał/a:

Nauka Kościoła Katolickiego definiuje te głosy jako tzw. "podszepty złego ducha". Myśli samobójcze, uczucie strachu, poczucie wieczności w strasznej perspektywie (uczucie nieskończonego oddzielenia od miłości Bożej) czyli "w piekle" dosłownie.

Będąc w relacjach w Bogiem (tutaj nikt nie zrozumie o co chodzi) nie doświadczyłbyś czegoś podobnego, bo wiedziałbyś że są to podszepty które "nie staną się ciałem" w rzeczywistości. Relacja z Bogiem to coś najlepszego co człowiek może doświadczać.

Jeżeli chcesz autorze o tym porozmawiać (lub ktokolwiek kto przeżywał takie sytuacje) to zapraszam na PM.



Heh, nie wiem czemu ale dałem Ci piwo. Prawdopodobnie za myślenie z innej perspektywy niż ktokolwiek inny.