Prąd sobie płynął rurą z gazem, potem piecem gazowym bez uziemienia i bez różnicówki, a następnie do wody w kranie by kopać fuksiarza po rękach, nie pomijając także kuchenki, która pewnie miała piekarnik elektryczny, czyli też musiała mieć uziemienie, ale nie miała? Piwo dałem za ostatnią linijkę, ale i tak śmierdzi mi tu fejkiem, bo mocno to naciągane ;]
I co z tego że napięcie wynosiło 243V? Elektryk widzę z dupy urwany, kot jak się naelektryzuje ma paręnaście tysięcy voltów i nikt od tego nie umiera.
Po drugie to instalacja wody bieżącej ma uziemienie (wyrównany potencjał) aby w takich wypadkach jak opisany nie kopała. Tym bardziej w budynku wielorodzinnym.
Bo umiera się od natężenia. Ja jebie... Dlaczego się nie umiera od kota ? Bo k***a im większe napięcie tym mniejsze płyną prądy ! - w skrócie. Dlatego energię elektryczną przesyłasz napięciowo, a nie prądowo. Owszem prądowo też można, ale pomyślałeś o przekroju przewodów ?
Po drugie. Chodź złapiesz za niemiecką baterię.
k***a. Idę na piwko.
Idź, napij się może zaczniesz zauważać ironię.
Podziękuje Pan dla farby na rurach i gumoleum,
I co z tego że napięcie wynosiło 243V? Elektryk widzę z dupy urwany, kot jak się naelektryzuje ma paręnaście tysięcy voltów i nikt od tego nie umiera.
Po drugie to instalacja wody bieżącej ma uziemienie (wyrównany potencjał) aby w takich wypadkach jak opisany nie kopała. Tym bardziej w budynku wielorodzinnym.