Tamtego dnia byłem w mieście. Na początek zobaczylem Tuska, pomyślałem, że zaraz mu ryj przemodeluję, ale zobaczyłem tuż obok muzułmankę z dzieckiem, moje plany sie zmieniły, donek zaczeka, a tą szmatę najpierw wyślę na harda. Tak też zrobiłem. Zdążyłem jeszcze wypić piwko w ramach samozadowolenia. Służby porządkowe niedługo się pojawiły i zaczęły mi dawać ostrzeżenia. Nie miałem wyboru. Zamknąłem kompa i pojechałem na wieś do mamy po słoiki.
Kumpel mi opowiadał, że jego ojciec ma znajomego pracującego w "polskim" parlamencie, nie jest posłem tylko jakimś urzędasem, mniejsza. W każdym razie Tusk podobno kiedyś był na molo w Sopocie można powiedzieć, że bez ochrony i na tym molo podszedł do Tuska jakiś koleś i mu jebnął. Jeśli to prawda to propsy dla kolesia, jak nie... No cóż, zawsze można pomarzyć