W szkole nauczyciel pytał się dzieci, co ich babcie i dziadkowie robili w czasie wojny.
Zosia opowiedziała, że jej babcia była w AK.
- A co tam robiła?
- Była łączniczką w Powstaniu Warszawskim
Krzyś też się pochwalił:
- Mój dziadek był w I Armii LWP. Był czołgistą pod Lenino!
- A kim był Jasiu Twój dziadek?
- Mój dziadek walczył z Batalionami Chłopskimi jako traper w Nazarecie - odpowiada Jasiu dumnie.
Nauczyciel uznał tą odpowiedź za mało prawdopodobną i kazał Jasiowi to sprawdzić.
Na drugi dzień Jasiu wraca do tematu:
- Sprawdziłem. Częściowo miałem rację. Dziadek był w Batalionach Chłopskich. Ale leczył się tam na trypra w lazarecie...
Polska delegacja pojechała do Maroka. Pod koniec wizyty odbył się bankiet dla uczczenia gości. Podczas toastów jeden z marokańskich ministrów wstał i oświadczył, że studiował w Polsce, kocha ten kraj i chciałby wznieść tradycyjny polski toast, jaki pamięta z czasów studenckich, po czym
wykrzyknął:
- Ribka lubi płiwać. Pij, pie**olony Beduinie!
Extraordinary_Gentleman • 2011-03-22, 23:19 Najlepszy komentarz (19 piw)
Niestety, nie mogę patrzeć jak sp***oliłeś tą "historyjkę" poprzez spalenie puenty/ najważniejszego zdania.
Cytat:
- Ribka lubi płiwać. Pij, pie**olony Beduinie!
Prawidłowo brzmiało to tak o ile dobrze pamiętam.
"Rybka w morzu (wódki*) płynie. Pij j***ny Beduinie"
- Panie doktorze! A kiedy po operacji będę mogła... no... eee... no, uprawiać seks? Wie pan... mąż... te rzeczy...
- Wie pani co? Nie mam pojęcia. Pierwszy raz ktoś mnie o to pyta po operacji usunięcia migdałków
Wyścig kolarski...
Zapie**alają...
Pedałują jak popie**oleni z górki...
A tu nagle na trasie wielka plama ojeju niewiadomego pochodzenia...
Rusek wyjeżdżający zza zakrętu z gromkin okrzykiem pędzi na spotkanie matuszki ziemi. Niemiec atakuje kierownice roweru, bierze szturmem i przelatuje nad nią i po krótkiej solidnej walce grzmoci o ziemie.
Anglik ze stoickim spokojem flegmatycznie zsuwa się ze swojego roweru i zajmuje pozycje horyzontalną pod kołami swojego bicykla, następnie francuz jak na prawdziwego kochanka przystało, chwilę balansuje wyprostowany po czym pada brzuchem na wyczekującą go tęsknie ulice. Wszyscy dają pokaz prawdziwej sportowej determinacji, walki i fantazji, tylko Polak wyjeżdżający jako jeden z ostatnich wziął i się WYpie**olIŁ !!!
- Halo? Ogród Zoologiczny? Dostałam państwa telefon z policji. Do mojego
mieszkania dostała się żmija...
- Gdzie? Do mieszkania? Przez wentylację? A gdzie pani mieszka? A jak
wygląda ta żmija? Nie dotykała pani? A gdzie jeszcze pani dzwoniła? (i jeszcze 100 pytań)
- Mieszkanie w wieżowcu, 15 piętro, nie przez wentylację, ale nie wiem
którędy. Wygląda jak wąż po prostu, nie znam się dokladnie. Kazano mi do was
dzwonić.
- Proszę ją opisać.
- Czarna, średnich rozmiarów. Taka zwyczajna...
- To niejadowity wąż. Proszę spróbować go złapać.
- Czym? Tak po prostu rękami?
- Rękami... Albo...
- Co albo!?
- Należy pani do Towarzystwa Ochrony Zwierząt?
- Nie.
- To pie**olnie go pani łopatą...