W bibliotece podszedł do mnie czarny koleś pytając, czy wiem gdzie jest tutaj kolorowa drukarka. Odpowiedziałem, że mamy XXI wiek i może używać drukarki jakiej chce.
Przychodzi baba do lekarza i zaczyna się żalić.
-Panie doktorze, nikt nie może mnie zaspokoić
-Czy ma pani męża?
-Tak, mam ale nie daje rady
-Kochanka pani ma?
-Też mam ale również nie daje rady
-A drugiego pani ma?
-Tak, on również nie pomaga
-A trzeciego, czwartego i piątego?
-Oni niestety też nic nie mogą zdziałać
-Przykro mi, jest pani chora.
-To proszę mi wystawić na to papier bo mąż uważa, że jestem zwykłą k***ą
____ • 2014-10-16, 10:54 Najlepszy komentarz (37 piw)
@up
Do czasu ślubu można używać lżejszego określenia "dupodajka"
Wymyślone podczas słuchania Beethovena 3 mvt: Presto agitato Sonaty Księżycowej.
Pewnego dnia pan Zdzisław postanowił umyć garnek starą skarpetką, do której wcześniej się spuścił. Jak postanowił tak uczynił. Gdy tak szorował ten garnek przez 5 minut wyrzucił go przez okno. Pan Zdzisław zszedł po garnek nasrał do niego wrócił do domu i z powrotem zaczął szorować go swoją sztywną skarpetką.
Czynność powtarzał i powtarzał,i powtarzał, aż pewnego dnia podeszła do niego żona i krzyczy cyt. ,, co ty k***a robisz Zdzichu? " a on jej na to cyt. ,, szoruję garnek skarpetą potem wyrzucam go przez okno, sram do niego i szoruje dalej " żona na to ,, a po co ty to k***a Zdzichu robisz" Zdzisław odpowiada ,, chcę zniszczyć świat ". Żona ucieszyła się z jego odpowiedzi bo dała jej pretekst do ubezwłasnowolnienia męża, przejęcia jego majątku i wypieprzenia do psychiatryka żeby se tam menda siedziała.
Tak też się stało, ale pan Zdzisław nie przestawał wykonywać swojej czynności. Po pięciu latach takiego szorowania garnka brudną skarpetą i srania do niego, dyrektor psychiatryka postanowił sprzedawać bilety by można było oglądać ten wybryk natury. Tak też przychodziły tłumy ludzi: rodziny z dziećmi, policjanci, katecheci, astronauci i przedstawiciele wszystkich klas społecznych. Wszyscy śmiali się z niego i traktowali go jak małpę w cyrku, oraz zadawali pytanie ,, co on k***a robi".
Między czasie dyrektor psychiatryka został miliarderem i zginął od przedawkowania kokainy.
Wracając do tematu, pana Zdzisława oglądało coraz więcej ludzi przybywali ze wszystkich kontynentów. Po roku obejrzało go pół świata, po kolejnych dwóch latach cały świat wiedział już kto to pan Zdzisław szorujący garnek brudną skarpetką, a po jeszcze następnych trzech latach
-
-
-
-
-
-
-
-
Świat już nie istniał.
Nie wiem czy śmieszne. Mnie śmieszyło jak kolega z psychiatryka opowiadał wygłaszając kazanie i r*chając 100 metrową godzillę ( no dobra żartuję nie mam kolegów).
bloodwar • 2014-10-15, 18:42 Najlepszy komentarz (23 piw)
Śmieszne jak przepisywanie partii smyczków z Sonaty Księżycowej Beethovena 3 mvt: Presto agitato od tyłu