Czy nie uważacie, drodzy sadole, że czas, aby sól tej ziemi, nasi najwybitniejsi politycy wreszcie mogli w pełni rozwinąć skrzydła? Czy człowiek tego formatu musi do końca życia być skazany na premierowanie ojczyźnie niedomytych i śmierdzących tanim wińskiem półanalfabetów?
Niezależnie od wszystkich poglądów politycznych mam tu takie małe porównanie.
José Manuel Barroso - z wykształcenia jest prawnikiem, ekspertem od prawa międzynarodowego: ukończył Uniwersytet Lizboński i uniwersytet w Genewie (Institut européen de l'université de Genève). Później kierował wydziałem stosunków międzynarodowych na portugalskim uniwersytecie w Lusiad. Biegle włada językiem francuskim, posługuje się językiem hiszpańskim i angielskim, uczy się niemieckiego.
Donald Tusk - W 1980 ukończył studia historyczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Domyślam się, że komendy po niemiecku i rosyjsku rozumie, innych języków chyba nie zna.