Ja bym zaczepił do wędki i zarzucił. Zły pomysł? No dobra, zły.
Kiedyś za młodu, jak się jeździło na dyskoteki, nosiłem sprężynowca. +200% do respektu w sytuacjach 'podbramkowych'. Nigdy nikogo nie skaleczyłem, sam widok wystarczył. U hamburgerów pewnie bym zaraz dostał porcję z klamki. Na co dzień nóż służył mi do różnych rzeczy, np. zdejmowania końcówki izolacji z kabli.