Śląsk. Lato. Żar leje się z nieba. Robota na wysokości.
Na budowie chłopy zapie**alają jak dzicy. Stary majster ściągnął ze zroszonej głowy czapkę, wykręcił z niej pot, odsapnął. Postawił nogę na wiadro, jednak tak niefortunnie, że położona na nią kielnia spadła. Jako że kielnia rzecz potrzebna, a mu staremu się nie chciało iść na dół tylko po przyrząd, spojrzał w dół i wypatrzył nowego w branży.
- JAAACEEEK, PRZYNIEEŚ TĄ k***A KIELNIĘĘ.
Przechodzący obok ksiądz z niesmakiem pokręcił głową, zadarł głowę ku wysokościom i zwrócił się karcąco.
- Proszę pana, a może by tak... delikatniej?
Stary podrapał się w sagan, nacisnął bejsbolówkę na czoło.
- JAAAAACUUUUŚ, NO CO Z TĄĄ KUURWA KIELENKĄĄĄ?
Idzie ksiądz polną drogą, przechodzi obok skromnego gospodarstwa.
Patrzy, a tam chłop coś z desek kleci.
Ksiądz zagaduje:
- Pochwalony, drogi parafianinie, nad czymże tak ciężko pracujecie?
- A k***a, kibel nowy stawiam, bo się stary w p*zdu, rozj***ł!
Ksiądz lekko zniesmaczony wulgaryzmem:
- O, mój drogi! A nie mógłbyś tego tak trochę owinąć w bawełnę?
- Co? Kibel mam k***a owijać w bawełnę? Dechami opie**olę naokoło i ch*j!
na budowie facet miał dyżur przy betoniarce z silnikiem 3fazowym który miewał przebicia i stał w laczkach oparty o tę że betoniarkę
wleciał mu kamień do laczka i energicznie starał się go wytrząsnąć i jeden inny pracownik myśląc że jest on rażony prądem wyj***ł mu soczyście przez plecy wielką stalową łopatą łamiąc mu kilka żeber
widziałem kiedyś jak kot sp***alał przed psem i jakoś tak wyszło że przebiegł po świeżo odlanej posadzce i kot zatrzymał się kilka centymetrów za krawędzią odlewu na zestalonej powierzchni a pies przysiadł na odlewie i zapadł się w nim do połowy nie mogąc wyjść
najśmieszniejsze jest to że był to kot właściciela posesji który nas oglądał podczas pracy i wydawało by się że obmyślił ten plan
ja do kościółka nie zapie**alam tak jak Ty w każdą niedzielkę aby wspomóc tych j***nych złodziei. Więc jak już coś to Twoje głosy uniesień tam zapewne słyszał.