Gdy masz dziwne wrażenie, że nie pasujesz do galerii sklepowej po której chodzisz, gdy kobiety są piękne (co jest fajne), ale mężczyźni jeszcze piękniejsi, lepiej ubrani i mają piękniejszą cerę - musisz wiedzieć, że najprawdopodobniej już jesteś taktycznym prymitywem i musisz wstąpić do klubu Tactical Redneck!
Jeśli wchodzisz na galerie sklepową i roznosisz tylko błoto i ciągniesz z bara każdemu kto wygląda jak ciota musisz obejrzeć ten film.
To ja nie wiedziałem nawet że jestem od urodzenia honorowym członkiem (czyli ch*jem ?) tego ichniego stowarzyszenia I to bez tej nalepki na rzepa za bilety NBP.
Ja odkąd pamiętam, mam wyj***ne na to jakie mam buty i kurtkę. A wszyscy metroseksualni i inni hipsterzy to jakby podludzie. Są elementem tła mojej rzeczywistości.
Choć trochę ostatnio musiałem spasować bo żona czemuś nie mogła znieść jak zaczęły się mrozy a ja wciąż chodzę w sandałach bo wygodne z prawdziwej krowiny...
OK, survival - mój klimat jak najbardziej... ale: miej wyj***ne, śmiej się z hipsterów, nie zwracaj uwagi na wygląd, noś nóż, zapuść brodę i jednocześnie kupuj, płać za patcha [od ch*ja], koszulkę [jeszcze więcej], kubeczek daj znać na każdym kroku i każdemu że masz wyj***ne - tym samym ośmieszaj się dokładnie tak samo jak zjeby z których się śmiejesz. Przecież to j***ny geniusz [niestety, kulawego marketingu].
-Miej wyj***ne na wygląd ale koniecznie noś naszą naszywkę, strój stylizowany na militarny, brodę i jeździj jeepem i miej nóż.
-Nie pij alkoholu tak żeby "ooooo" ale jednak pij.
-Śmiej się z czyjegoś ulegnięcia modzie ale sam podążaj za amerykańskimi wzorcami bycia fajnym.
Mieć wyj***ne to przede wszystkim oznacza odcięcie się od społeczeństwa konsumenckiego. Nie ulegać reklamom, modom, nie chcieć mieć tego samego sprzętu co sąsiad itd. A wszelkie naszywki, emblematy, loga, gadżety, marki na pokaz czy sprzęty które się kupuje byle mieć a nie żeby korzystać z każdej funkcji to napędzanie produkcji gówna. Ten kto ma wyj***ne wie co mu potrzebne bez reklam, obserwacji ogółu ludzi czy też epatowania swoją indywidualnością.
Ja zawsze o sobie mówiłem, że jestem hipsterem hipsterów, bo właśnie coś w tym jest. Nie przywiązuje wagi do tego, że mam uj***ne jak nie wyglądają jakoś strasznie, noże też nosze przy sobie od 3 do 5, w sumie wygląda na to, że pasuje.
Nie wolno popierać alkoholu, ale no każdy wieczór na jakimś wypadzie chlejemy.
Nabijajmy się że inni podążają za modą, ale sami ubierajmy się jak leśniczy i nośmy brody. Do tego mamy tak wyj***ne na modę, że musimy sobie kupić naszywki, koszulki i inne głupoty, by pokazać to swoje "wyj***nie".
Nóż- a raczej narzędzie, jak tutaj wspomniał- no jak mi ponad 30-letni facet, zgrywający takiego prawdziwego twardziela wymienia pistolet na kulki za narzędzie, to mi się tylko śmiać chce.
Miejmy wyj***ne, jak rednekowie- ale napis zróbmy po angielsku, bo to tak światowo i mądrze jest. Poza tym, Rednekowie nie są gośćmi który mają wyj***ne- są konserwatywnymi rolnikami, którzy odrzucają wszystko co nowe. To jest różnica.
niby fajnie, nabita z hipsterów, ale sam tworzy jakaś subkulturę "mających wyj***ne".
A jak w sklepie ochroniarze między sobą mówią żeby wyprowadzić ubłoconego gościa, to raczej myślę że czas isć się umyć a ubrania uprać, a nie cwaniaczyć jaki się jest męski.
Reszty pie**olenia szkoda słuchać- facet sprzedaje jakieś naszywki i koszulki, to żeby się dobrze sprzedawały dorobił sobie do nich ideologię.