Gazem pieprzowym to ja sobie kanapki pryskam, żeby były dostatecznie ostre. Powaga. A raz na szyję pociekł mi stężony kwas siarkowy, trochę paniki to zamiast zetrzeć to co zostało to od razu walnąłem wodą. No i miałem całą grdykę oparzoną bardziej ciepłem rozcieńczania kwasu siarkowego niż chemicznie;]