Siedzę sobie na przystanku, czekam na autobus i czytam książkę.
Dosiadają się do mnie na ławkę, dwaj młodzi przedstawiciele niższej warstwy społecznej - cyganów. Popijają sobie w najlepsze napój w puszce (mountain dew jeśli mnie wzrok nie mylił) dzieląc się nim co chwila.
Nagle ten wyglądający na starszego, mówi do drugiego:
-Dobra ja już wypiję resztę, bo to ja go kupiłem.
- Weź sp***alaj, już Ci się totalnie w głowie poj***ło od tego hajsu.
Cyganiochy nigdy nie rozmawiają pomiędzy soba po polsku (Przynajmniej nigdy takiego zjawiska nie widziałem ). Skoro wiesz co powiedzieli to przykro mi ale z dedukcji wynika że mamy tu na Sadolu cygana panowie