A mi raz na gównianym, śmierdzącym stawie na terenie starej kopalni, gdzie chodzą wzdręgi, okonie i czasem szczupak, coś przegryzło metalowy przypon. Ki ch*j to mógł być?
Czy naprawdę to taka wielka sztuka policzyć sylaby? A i tego nie trzeba robić, bo wystarczy sobie to przeczytać żeby zauważyć jak ch*jowo brzmi. Wersja przykłądowa poprawiona:
"Łowię sobie ryby
Łowię je cichutko
Zanim z wody WNET nie wyjdzie
Takie wielkie gówno"
Lepiej? Lepiej.