To samo na podlasiu. Moje koło łowieckie dzierżawi kawałek puszczy knyszyńskiej. Watachy wilków u nas to codzienność. Nie ma kontrolowanego odstrzału, tylko ścisła ochrona i mnożą się jak króliki.
Bieszczady są zajebiste kiedyś mi kumpel opowiadał jak pojechał na wakacje pochodzić sobie po górach. Wynajął wraz z kumplami domek gdzieś w terenie zalesionym obok jakiegoś gospodarstwa. Tak się złożyło, nie domku kibla nie było, tylko wychodek na dworze. Któregoś dnia idąc się odlać zobaczył na dolnym zawiasie jakieś kłaki. Pyta się później gospodarza co to za kłaki? Teren jakoś tam niby ogrodzony ale zwierzyny żadnej nie widzi żeby gospodarz hodował. A szef tegoż ośrodka z uśmiechem że to tylko wilki w nocy sobie łażą, nie ma się czym martwić.
Jak można się domyśleć do końca wyjazdu nikt do klopa po zmroku nie wyszedł.