Poniedziałek idziesz sobie umyć samochód w południe, odkurzasz, wrzucasz wycieraczki do środka, już jedziesz do domu myślisz tylko żeby zjeść schabowego albo flaczki które przygotowała Grażynka, a tu jedyne flaczki jakie zobaczysz to tego małego zasrańca który zj***ł Ci cały tydzień i to w poniedziałek.
1. flaczki to nie jedzenie, to odpad którego używa się do niskiej jakości psiej karmy
2. Grażynka to twoja matka? Z wieku mentalnego wypowiedzi zakładam że całkiem młoda — mogę więc prosić o focię? Zostałabym twoim matkojebcą.
(A gdyby to nie było oczywiste, wstyd że muszę takie rzeczy wprost pisać: nie atakuję tu użytkownika Blvckie który sądząc po historii komentarzy ma znacznie więcej między uszami niż przeciętny sadolowicz — jadę po was wszystkich w ogólności.)
Nosz k***a madka co za łeb? Jakaś specjalna nagroda Darwina? Czy to madka czy łojciec? Pościć bombla na myjni gdzie jeżdżą samochody i wiadomo, że nie widzą nic poza maskę? To k***a świetny plan, zajębię bombla swojego ale winę sp***olę na randomowego klienta myujni...