18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Autentyczne historie

RdK • 2009-06-15, 00:07
Kilka autentycznych historii na poprawienie humoru we wsi:


Sytuacja na komisjii wojskowej... koleś wchodzi w kurtce (było ciepło). Koleś starał sie o kat. D (nie zdolny do sluzby). Komisja kazała mu zdjac kurtke i przystapic do badania...on wyciaga z kieszeni mlotek i gwozdzia...wbił w sciane i powiesił sobie kurteczkę xD
----------------------------

Wrocławski tramwaj, pełen ludzi, stoi na przystanku. Motorniczy daje sygnał odjazdu. Nagle do środka, tuż przed zamknięciem drzwi, wbiega zdyszana kobieta, potyka się o schodek, omal nie przewraca. Klęczy na schodku podparta rękami o podłogę, tak, że jej głowa znajduje się na wysokości rozporka mężczyzny, który stoi przed nią przy wejściu. Kobieta: "przepraszam, ale chciałam zdążyć, jak jeszcze stał". I salwa śmiechu przez tramwaj :D
----------------------------
1 z 10
Sznuk: Na świadectwie i w spodniach
Gracz: Pała
Sznuk: To też ale chodziło o pasek
----------------------------

Jakis tam wykład:
Był sobie profesor, ktory nie mial dloni i poslugiwal sie proteza. Pierwszy wyklad tradycyjnie zaczynal kuracja wstrzasowa.
- Przywitajcie sie, ja nie mam czasu.
I rzucal reke z plastiku w tlum.
----------------------------

Pewnego razu egzaminator zapytał studenta: Jak można zmierzyć wysokość budynku za pomocą barometru?

To bardzo łatwe - odpowiedział student - trzeba wejść na dach budynku, przywiązać barometr do długiego sznura i opuścić go tak, że dotknie powierzchni gruntu; potem wystarczy wciągnąć go, mierząc długość sznura.

Czy to jedyna metoda jaką pan zna? - zapytał zaskoczony profesor.

Ależ nie, można jeszcze, na przykład, zrzucić barometr z dachu budynku, mierząc czas jego spadku na ziemię; potem wystarczy tylko skorzystać ze szkolnego wzoru na drogę w spadku swobodnym.

I to wszystko, co pan wie na ten temat - rzekł coraz bardziej zdenerwowany egzaminator.

Znam jeszcze inne metody wyznaczania wysokości budynku za pomocą barometru - odpowiedział ze spokojem nie speszony student.

Proszę więc je podać - wykrzyknął zniecierpliwiony profesor.

Można, na przykład, wchodząc po schodach na dach, przykładać niesiony barometr do ścian klatki schodowej i zaznaczać kolejne jego długości; potem wystarczy tylko policzyć te znaczki i to daje wysokość budunku w jednostkach długości barometru. Można też, jeżeli dzień jest słoneczny, zmierzyć długość barometru i jego cienia, a następnie długość cienia budynku, skąd przez prostą proporcję obliczamy wysokość budynku. Jeśli ktoś woli bardziej wyrafinowane metody, to może przywiązać barometr do kawałka sznurka, żeby zrobić proste wahadło, a potem zmierzyć okres wahań tego wahadła na powierzchni gruntu i na dachu budynku. Wykorzystując wzór na okres wahadła można wyznaczyć z tych pomiarów efektywne wartości przyspieszenia ziemskiego, a stąd - posługując się prawem grawitacji Newtona - w zasadzie obliczyć wysokość budynku. Ale ja uważam - ciągnął dalej nie zmieszany student, nie zwracając uwagi na mdlejącego z wrażenia profesora - że najdokładniejszy wynik otrzymałbym, zanosząc ten barometr do biura zarządcy budynku. Mam tu ładny barometr - powiedziałbym do zarządcy - i podaruję go panu, jeśli poda mi pan dokładną wysokość budynku.

maciejpiet

2009-06-21, 20:09
Historia ma miejsce w jednym z większych polskich miast. Pewna młoda kobieta ( nazwijmą ją Weronika ) miała psa ktorego kochała ponad życie.
Gdzie się nie pojawiła Weronika tam zawsze zjawiał się i jej jamniczek. Była cholernie przywiązana do tego małego, szczekającego sierściucha.
Każde zaproszenie Weroniki na imprezę, spacer, kolację, było równoznaczne ze spędzeniem czasu również i z tym niewielkim, śmierdzącym czworonogiem.
Niestety, nic nie trwa wiecznie - dotyczyło to także żywotu Dżekiego. Jako że piesek od jakiegoś czasu był srogo schorowany, Weronika zdawała sobie sprawe z tego, że psina za długo nie pociągnie.
Kiedy jamniczkowi już się padochło, dziewczyna pomimo tego iż dobrze wiedziała że moment w którym Dżekuś szczeknie ostatni raz zbliżał się wielkimi krokami, przeżyła istną traume.
Nie mogła się pozbierać. Kilka godzin szlochała nad drętwą i powoli rozkładającą się padliną, po jej najukochańszym przyjacielu.
Kiedy częściowo była już pogodzona ze stratą pieska, wpadła na genialny pomysł utrwalenia pamięci po swoim przyjacielu.
Nie, nie... nie chodziło tutaj o zrobienie tatuażu z imieniem swojego ulubieńca, ani o umieszczenie jego zdjęcia w złotej ramce.
Weronika postanowiła skremować zwłoki Dżekiego, a urnę z jego prochami zatrzymać dla siebie.
Weterynarz który usłyszał w słuchawce telefonu o tym pomyśle, pewnie zaczął się grubo zastanawiać czy oby napewno nikt nie robi sobie z niego jaj. W końcu jednak przystał na prośbę rozżalonej z powodu śmierci swojego zwierzaka dziewczyny. Prosił tylko aby ta dostarczyła zwłoki pieska do jego gabinetu.
Weronika spakowała Dżekiego do średniej wielkości kartonu po sprzęcie komputerowym, i wyruszyła w drogę.
Dziewczyna wraz z kartonem o rozkładającej się i niezmiernie śmierdzącej zawartości, wsiadła do autobusu zmierzającego w strone kliniki weterynaryjnej.
Jako że Weronika nie należała do "pasztetów", często zwracała uwagę płci przeciwnej do czego zresztą zdąrzyła się już przyzwyczaić.
Podczas jazdy, do Weroniki zbliżył się młody, "umięśniony" mężczyzna w odzieniu typowo sportowym.

- Widzę, że wiezie Pani jakiś duży karton. Może pomóc ?
- Jeżeli byłby pan na tyle miły, była bym bardzo wdzięczna.


Niczego nie świadomy dresiarz, przejął karton ze zdechłym psem od Weroniki.

- Ciężkie to ! Jeżeli mogę zapytać... Co Pani tam w środku wiezie ?

W tym momencie dziewczyna lekko się zmieszała. Przecież nie mogła powiedzieć, że wiezie ze sobą martwego czworonoga w kartonie, kiedy autobus był pełen ludzi.

- A wie Pan, wiozę głośniki komputerowe...

Chwilę później autobus zatrzymał się na jednym z przystanków.
Młodzieniec korzystając z nieuwagi Weroniki wyskoczył z autobusu wraz z kartonem, i sp***olił w strone pobliskiego blokowiska :) :) :)

Historia prawdziwa :D ... :D

OL3K

2009-06-21, 20:23
maciejpiet, przeczytałem całe i trochę beton :(
NA początku myśłałem że ona ma tego jamika bo jest ślepa i on jest jej psem przewodnikiem <lol2> :samoboj:

maciejpiet

2009-06-21, 23:00
największego zonka koleś musiał zaliczyć jak otworzył ten karton :D - "chłopaki, wyj***łem głośniki - odpalajcie allegro". ahahaha :D

sebowsky

2009-09-25, 04:27
kocham tą historię! :mrgreen: