W Szwajcarii nigdy by do tego nie doszło: "Pasztet z kociąt jest tradycyjną szwajcarską potrawą bożonarodzeniową. Eksperci twierdzą, że w smaku kociego mięsa gustuje nawet 3 proc. szwajcarskiego społeczeństwa. Głównie są to farmerzy z kantonów: Lucerna, Appenzell, Jura i Berno."
Będę w Appenzell to zapytam czy to prawda, coś mi się wydaje ze ściemniasz....
To prawda, w Europie też jada się i jadało koty, w Szwajcarii i Hiszpanii wpie**alają koty, obecnie to już rzadkość. Wenecjanie nazywali koty "królikami dachowymi".
Lepszy taki sierściuch niż "najlepsi przyjaciele człowieka", którzy ostatnio szturmem zalewają sadola. Na które nie działają kopniaki, gaz czy paralizatory. Kot nie chciał gościowi zrobić krzywdy, tylko zeskoczyć z szafki na coś wyższego. Z resztą śmierdzi mi tu ustawką pod p*zdoka, Snapchata, czy inne podobne gówno. Ilu z was ma w swoim domu monitoring w kuchni?
Stary ty powinienes kurde bo jak jesteś w trasie dziwnym trafem, listonosz codziennie paczki dostarcza twojej żonie.
Radzio rozważ proszę monitoring wszędzie.
Ty lepiej zobacz, czy ty rogów nie masz. Bo tak się składa, że ja żony nie mam.
k***a. ch*j mnie obchodzi co masz. Po co się Radzio tłumaczysz?