Lezy sobie gosc pod drzewem (jablonka) i odpoczywa. Pelna sielanka. Sloneczko swieci, na niebie leniwie snuja sie chmurki... dookola soczyscie zielona trawka, ciepelko... ogolnie total relax. I nagle ten gosc widzi nad soba okraglutkie, soczyscie czerwone jabluszko. I ledwo je zobaczyl to sobie pomyslal:
"Jakie piekne jabluszko. Z wielka checia bym je zjadl"
Ledwo to pomyslal niebo zaszlo chmurami, zrobilo sie ciemno, ziemia zaczela drzec i nagle z wielkim hukiem sie rozstapila! A z dziury w ziemi wychylila sie wielka dupa i to dupsko nagle "mlask" i pochlanelo jablko. Ledwo to sie wydarzylo dupa schowala sie do dziury, ziemia z drzeniem z powrotem sie zsunela, niebo sie rozchmurzylo i z powrotem sielanka. Nic nie dawalo dowodu ze cos wogole sie przed chwila wydarzylo.
Gosc lezacy pod jablonka caly w szoku. "O Boze... co to bylo???"
Ledwo to pomyslal ziemia znowu sie rozsunela, dupa na chwile wyjrzala i powiedziala: