Międzynarodowy wyścig kolarski. Peleton właśnie zbliża się do ostatniego odcinka wyścigu. Lecz nagle... Co to?! Ktoś, nie wiadomo dlaczego rozlał na tor beczkę oleju, teraz na zakręcie czeka na kolarzy duża śliska plama. Ależ się będzie działo! Wpadają pierwsi zawodnicy. Oto właśnie reprezentant Rosji z gromkim okrzykiem i gracją rzuconej cegły pędzi na spotkanie Matuszki Ziemi. Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownicę roweru, bierze szturmem, przelatuje nad nią i po krótkiej powietrznej walce solidnie grzmoci o ziemię. Sekundy później Anglik ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa się z roweru i zajmuje pozycję horyzontalną pod kołami swego bicykla. Następnie Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystało, chwilę balansuje wyprostowany po czym pada brzuchem na wyczekującą go tęsknie ulicę. Włoch zdążył tylko krzyknąć "Mamma mia!" i już leży rozpłaszczony na asfalcie jak dobra pizza na patelni. Amerykanin chwilę walczył próbując utrzymać się na siodełku wierzgającego roweru, jednak podobnie jak poprzednicy zostaje zmieciony z rumaka niczym kowboj na rodeo. Wszyscy dają pokaz prawdziwie sportowej determinacji, walki i fantazji, tylko Polak, wjeżdżając zresztą jako jeden z ostatnich, wziął się i zwyczajnie wyj***ł...
Generalnie, statystycznemu userowi Sadistica wyjaśniam obrazowo:
1. Mieszkasz w ch*jowym miejscu, gdzie przez rok nie ma internetu, a provider włącza go tylko na jeden dzień w roku.
2. Intensywnie trenujesz na pornolach ściągniętych w zeszłym roku, żeby wytrzymać co najmniej kilka serii jak czterech murzynów wali Sashe we wszystko z wyjątkiem nosa.
3. Przychodzi wielki dzień, chusteczki przygotowane, blokujesz drzwi do pokoju, i nagle.. w odwiedziny przyjeżdża ciocia Jadwiga z Kielc z kuzynem Brajanem i musisz dotrzymać towarzystwa przy herbacie i opowiadaniu co przerabiacie na fizyce.