Z tego co mi się udało wyczytać, to zdarzenie miało miejsce 4 marca w Hokkaido, Japoni. Ziomuś z Nowej Zelandi i niby się wydostał, choć materiał troszkę pocięty, nie widać ile czasu zbierał się po upadku, no i jak finalnie wyszedł.
Wiadomo ważna adrenalina i ch*j, że moszła było wcześniej przejrzeć mapy i sprawdzić jak wygląda stok - dzięki temu mamy materiał, ale szkoda, że nie na harda.
Trzeba być debilem, aby zjeżdżać na nartach poza wyznaczonymi szlakami. Do takich osób jeśli w ogóle wysyłać pomoc to niezależnie od ubezpieczenia powinno się obciążać je pełnymi kosztami akcji ratunkowych.