oj tyle to może nie, ale połowę spokojnie bym wsunął... ostatnio jadłem świetne pierogi w pewnej knajpce w Szczecinie. jednak w tym jedzeniu jest jakaś magia, babcine czasy )
a ja chcialbym zobaczyc nagranie po 15-30minutach jak skonczyl jesc, plukanie zoladka lub żyganie do upadlego na bank. bo nie wierze ze przetrawil wszystko, gowo ktore mu sie z tego ciasta utworzy bedzie wspominal do konca zycia
Pan pulkownik ulanow zostal zaproszony przez pania Zosienke na pierogi. Pani Zosienka ustawila przed nim pelen rondelek i pan pulkownik w oka mgnieniu zjadl piecdziesiat.
- Pyszne, pyszne! - zachwala, podkrecajac wasa.
- To moze jeszcze jedna porcje pan zje?
- Oczywiscie! - zatarl rece pan pulkownik.
Teraz szlo mu juz znacznie wolniej. Gdy ostatni pierog zostal na talerzu, pan pulkownik steknal, otarl pot z czola i mowi:
- Wystarczy pani Zosienko. Zjadlem dziewiecdziesiat dziewiec...
- Ale jeszcze jeden zostal. Czy nie smakuja?
- Ja juz naprawde dziekuje.
- Alez dlaczego panie pulkowniku?
- No bo widzi pani Zosienka, ten dziewiecdziesiaty dziewiaty jeszcze mi przez gardlo nie przeszedl, a na pierwszym juz siedze...