Natomiast publikujący jest kłamcą i oszustem
Pogromcy bajkopisarstwa, teraz moja historia:
Nie zapłaciłem poprawnie odsetek od spóźnionego podatku - 9gr różnicy. Z tej okazji zablokowali mi firmowe konto. Pytam się gościa w US dlaczego robi manianę za 9 groszy i dlaczego nie zadzwonił/wysłał notę. Odpowiedź: nie chciał mi robić kłopotu
Prawda czy fałsz?
Zakładam, że byłeś już dłużnikiem i miałeś już zajętą wierzytelności z rachunku bankowego. Urzędnik widząc o tym nie chciał faktycznie obciążać cie kosztami upomnienia 11,60 i zrobił elektroniczne zajęcie wierzytelności z rachunku.
Blisko trafiam?
W sensie że kiedyś/kiedykolwiek miałem, czy w tym momencie? Jeśli to drugie to nie, czysty od lat, nawet konto inne.
Leć to opłać czym prędzej (i zgłoś się do nich osobiście), bo ch*je z miejsca wysyłają prośbę do Urzędu Skarbowego o Twoje zeznanie za zeszły rok (+ok. 300 zł) i pewnie coś jeszcze wymyślają żeby zedrzeć dodatkowo, ale zdążyłem się zgłosić z chęcią spłaty AŻ po dwóch dniach od doręczenia... A i pamiętaj, że naliczają odsetki od pierwszego dnia (od całej kwoty) więc niech Cię poinformują ile wisisz na dziś, dorzuć z dychę więcej, najwyżej zwrócą "nadpłatę", bo zostaniesz z 28 groszami długu u komornika i zabawa od nowa
Tu masz zaznaczone czerwoną ramką gdzie piszą o tych odsetkach i dodatkowych kosztach:
W takim razie mogło to być przekonanie, że nawet ni zauważysz potrącenia 0,09 zł i nic sobie z tego nie zrobisz.
Urzędnik nie wie o tym jak wygląda umowa bankowa i jak skonstruowane są kwestie związane z obsługą zajęcia w regulaminach banków/ Możliwe, że założył sobie, że potrącenie będzie zrealizowane w 1 dzień i nawet niczego nie zauważysz.
To może być problem jego podejścia i "dobrych chęci".
Nawet bez wcześniejszego zajęcia coś takiego jest możliwe.
Z punktu widzenia organu egzekucyjnego dokonanie zajęcia rachunku bankowego to czynność bardzo prosta. Nie zdają sobie często sprawy z wszystkich konsekwencji które się z tym wiążą - w sensie prawnych, o tych społecznych i ew. wizerunkowych już nawet nie mówię. No bo po takim zajęciu w banku od razu inaczej na ciebie patrzą.
A ch*j, to ja też się podzielę (niestety pomóc nie potrafię)
... Pisma zapewne przychodziły, ale do Wrocławia. Jednakże po 4 latach jak już kwota była wystarczająco duża, to znaleźli odpowiedni adres
...
Na uczelni podałem adres do korespondencji ten wrocławski.
po 4 latach dostaję list z jakiejś firmy windykacyjnej, że wiszę im ponad 5 000 zł.
kartka papieru A4 na której widniało tylko imię i nazwisko jakiejś babki i jej nr telefonu z dopiskiem "Proszę o kontakt". Poszperałem trochę po internecie i wyskoczyło mi, że owa Pani to jakaś oszustka