Czytałem ostatnio artykuł o tym, nazywa się mnom-mortis moria.
Są teraz prowadzone ekspedycje na dnie rowu mariańskiego i niby te stworzenie zostało wyciągnięte na powierzchnię całkiem przypadkowo. Jego paszcza ma dwa kolce jadowe, które mieszają roztwór kwasowy, dzięki któremu przepalił kokpit łodzi. Ktoś z ekipy filmującej zauważył pod spodem kopuły wypaloną dziurę z którego wystawały jego odnóża, podobno ktoś dotykając przepalonych krawędzi niemal stracił wszystkie palce u dłoni. Żyją na głębokości 8km i żywią się padliną opadającą na dno. Oczywiście wszystko jest tylko założeniami zoologów. Tak samo jak wy możecie zakładać, że to co napisałem jest prawdą.