Niestety to norma na stacjach. Ludzie "som takie gupie, że rence same opadywujom"
Nie dalej niż 2 tygodnie temu robię dystrybutor na stacji - oj***ny pachołkami dookoła - podjeżdża tępa p*zda z dwoma kolesiami, zatrzymała się obok pachołków i stoi ze kilka minut, zgrzyt trybików pod czaszką słychać pomimo donośnego umcy-umcy - dodam, że stacja pusta jak tatarski bęben. Nagle widzę decyzja zapadła myk do przodu, wsteczny i po pachołach zajeżdża pod dystrybutor. Dobrze, ze robiłem z drugiej strony bo by mnie rozjechała jak chińska betoniarka pierdopęda. Wyskakujezza kierownicy, kkapka, korek za nalewak i siup do wlewu. No ja myk i wyłączyłem dystrybutor mimo, że już skończone miałem i przed chwilą włączyłem. Oczywiście sliwem się nie odzywam tylko czekam na rozwój sytuacji. Tak po 3-4 minutach spojrzała na mnie pustym spojżeniem krowy na pastwisku - przypominam stacja pusta, 6 stanowisk wolnych -i pyta czy dystrybutor działa. To się zapytałem jak myśli skoro dysrybutor jest zastawiony