Kiedyś pojechaliśmy ze stryjem na wyrobisko pożwirowe, złowić coś na blachę. Było to w dzień po potężnej
Niestety, ja na to, gówniarz jeden, przypomniałem mu, że w morderczym zapale zapomniał o wędkach, które poszły na dno w bagażniku. Na co stryj rozpłakał się rzewnie. Tym razem szczerze.