Nie znoszę tej gloryfikacji złodziejstwa przemycanej w warstwie językowej. Nazywanie złodzieja "spryciarzem"... Ocieplanie od kilkudziesięciu lat konotacji takich słów jak "cwaniak" czy ostatnio nawet "cinkciarz". Niedługo obudzimy się z palcem w nocniku, że wolno już używać tylko formy "Pan Złodziej".
Mmmm wyobrazcie sobie że jakiś bogacz was mija, i wypada mu plik banknotów tak z 10 koła. Oddalibyście mu? Bo ja za ch*ja, ch*j że złodziej ale za 10k hmmm opłaca się!!!
Dlatego na stacji wyłącza się silnik, auto zostawia na biegu/ręcznym, otwiera wlew paliwa (jeśli jest taka potrzeba ze środka auta) i po wyjściu zamyka się samochód. Notabene i tak chwilę potem idzie się zapłacić, więc jak dla mnie sytuacja jest oczywista i baba po prostu nie pomyślała.