Skutecznie to by było, jakby mu ten pusty baniak zdekapitowało o kant naczepy. Nie dość, że pojechał dalej, to jeszcze jakimś cudem wyszedł z tego prawdopodobnie bez żadnego uszczerbku na zdrowiu...
k***a, jego światła widziałem już z daleka w lewym lustrze. Jak mu zajeżdżałem drogę to miałem nadzieję, że jebnie w zderzak i się rozkwasi, jak mucha. Musiał przeżyć i brzęcząc niczym komar dalej będzie wk***iać.