18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Zastrzelenie się samobójcze

fantastico • 2018-06-20, 10:06
Pistolet do głowy i śmierć jest gotowy. Obtoczony policjantami czyni to na ich oczach.


pakicito

2018-06-20, 10:16
jeden nawet z karabinem był, co by poprawić

100Burned

2018-06-20, 10:28
Ciekawe czy faktycznie samobójstwo dokonane w taki sposób jest bezbolesne i od razu odcina prąd. Jak myślicie?

janlew

2018-06-20, 10:47
fantastico napisał/a:

Pistolet do głowy i śmierć jest gotowy.


Pistolet do głowy i śmieć jest gotowy. "r" ci się chyba przypadkiem wkradło. Zaraz pewnie uprzątną.

Hose88

2018-06-20, 11:27
100Burned napisał/a:

Ciekawe czy faktycznie samobójstwo dokonane w taki sposób jest bezbolesne i od razu odcina prąd. Jak myślicie?



To zależy przez co w głowie przeleci pocisk. W tym przypadku śmierć jest natychmiastowa, a co za tym idzie odłącza się prąd. Zauważ jak w ułamku sekundy gość traci sprężystość mięśni, chwyt i stabilność/równowagę. Po chwili jego dusza patrzyła na to, co jeszcze sekundę temu było jego ciałem, oraz chwilę próbowała ogarnąć o co chodzi, a dalej, to już Boża decyzja (z ateuszami kłócić się nie będę, bo miałem możność przeżycia śmierci klinicznej i bycia martwym, wyjście duszy z ciała przypomina nagłe wpadnięcie do np. basenu, pomimo tego, że moja śmierć była powolna, a nie jak tu raptowna).

Zawsze jak patrzę na samobójców wiem, że ich problemy się nie skończyły, a tak naprawdę to dopiero zaczęły.

100Burned

2018-06-20, 11:50
Hose88 napisał/a:

(z ateuszami kłócić się nie będę, bo miałem możność przeżycia śmierci klinicznej i bycia martwym, wyjście duszy z ciała przypomina nagłe wpadnięcie do np. basenu, pomimo tego, że moja śmierć była powolna, a nie jak tu raptowna).

Zawsze jak patrzę na samobójców wiem, że ich problemy się nie skończyły, a tak naprawdę to dopiero zaczęły.



Jak Ci się będzie kiedyś nudzić to możesz nasmarować to co pamiętasz i zapodać mi link do materiału na PW.

Moja babcia, która raczej w ch*ja ze mną nie leci opowiadała podobne rewelacje.

krzyks_11.0

2018-06-20, 11:52
Hose88, Widziałeś swoje ciało z poziomu basenu? Może Twoja śmierć kliniczna była związana z "utonięciem"? Pewnie dusza umiała lepiej pływać niż ciało i do życia powrócić się udało :roll:

Argeusz

2018-06-20, 13:16
Strzał w potylicę i jesteś martwy natychmiastowo. Swoją drogą gilotyny były przej***ne, jeszcze przez kilkanaście sekund po odcięciu głowy byłeś przytomny.

ktosjestem

2018-06-20, 18:07
Tak to prawda, po uj***niu ci głowy jeszcze przez chwilę, nawet do 2min masz pewnego rodzaju świadomość, ale jest to raczej przyjemne uczucie, jak przy zapadaniu w błogi sen, a niżeli wrażenie potwornego bólu.

Hose88

2018-06-20, 18:24
100Burned napisał/a:



Jak Ci się będzie kiedyś nudzić to możesz nasmarować to co pamiętasz i zapodać mi link do materiału na PW.

Moja babcia, która raczej w ch*ja ze mną nie leci opowiadała podobne rewelacje.



Kiedyś o tym myślałem, ale to dość ciężkie do uwierzenia ludziom, którzy nawet w Boga nie wierzą, bo tak łatwiej i wygodniej, a co dopiero obcej i anonimowej osobie z forum uwierzyć. Z mojej rodziny, bardzo licznej, mówiłem to tylko dwojgu ze szczegółami.

#jaczurka - moja śmierć nie była spowodowana utonięciem, ani niczym związanym z wodą. Napisałem jak wygląda wyjście duszy z ciała. Bardziej szczegółowo mogłoby być tak: Wyobraź sobie, że bardzo zaspanego/śpiącego Ciebie znajomi nagle wrzucają do jakiejś wody. Budzisz się od razu, gwałtownie, czując nagle coś czego nie czułeś przed chwilą. To bardzo uproszczone i mało oddające rzeczywiste "przebudzenie" tam. Mało tego, nagle uświadamiasz sobie jak bardzo Twoje ciało było ciasne, ograniczone.

siwybis

2018-06-20, 19:23
@Hose88

Nie byłeś martwy bo śmierć to stan nieodwracalny. Możliwe że miałeś niedotlenienie mózgu a wtedy podobno wydzielają się różne substancje chemiczne i powoduje to coś w rodzaju narkotycznej fazy. Kiedyś robiono taki eksperyment który miał potwierdzić "wyjście z ciała" przy okazji śmierci klinicznej, bardzo prosty zresztą. Na sali operacyjnej była kartka z napisem o którym pacjent nie miał pojęcia. Ludzie potrafili opisać salę, chirurgów i wiele innych rzeczy ale kartki niestety w relacji nie było. Ja jestem ateistą i też się kłócić nie zamierzam bo każdy może sobie wierzyć w co tam chce ale to nie znaczy że to istnieje. Wierzysz w Boga bo cię tak wychowano, gdybyś urodził się w Chinach to pewnie modliłbyś się do smoka:) Ateizm to nie jest łatwiejsza droga przez życie, wręcz przeciwnie bo wy wierzycie że gdzieś tam będzie fajnie a my że nie będzie niczego.

licho_nie_spi

2018-06-20, 20:07
siwybis napisał/a:

@Hose88

Nie byłeś martwy bo śmierć to stan nieodwracalny. Możliwe że miałeś niedotlenienie mózgu a wtedy podobno wydzielają się różne substancje chemiczne i powoduje to coś w rodzaju narkotycznej fazy. Kiedyś robiono taki eksperyment który miał potwierdzić "wyjście z ciała" przy okazji śmierci klinicznej, bardzo prosty zresztą. Na sali operacyjnej była kartka z napisem o którym pacjent nie miał pojęcia. Ludzie potrafili opisać salę, chirurgów i wiele innych rzeczy ale kartki niestety w relacji nie było. Ja jestem ateistą i też się kłócić nie zamierzam bo każdy może sobie wierzyć w co tam chce ale to nie znaczy że to istnieje. Wierzysz w Boga bo cię tak wychowano, gdybyś urodził się w Chinach to pewnie modliłbyś się do smoka:) Ateizm to nie jest łatwiejsza droga przez życie, wręcz przeciwnie bo wy wierzycie że gdzieś tam będzie fajnie a my że nie będzie niczego.


dlatego właśnie żyjesz w ciągłym strachu przed śmiercią :) , katole zresztą też ;)

Hose88 napisał/a:



Kiedyś o tym myślałem, ale to dość ciężkie do uwierzenia ludziom, którzy nawet w Boga nie wierzą, bo tak łatwiej i wygodniej, a co dopiero obcej i anonimowej osobie z forum uwierzyć. Z mojej rodziny, bardzo licznej, mówiłem to tylko dwojgu ze szczegółami.

#jaczurka - moja śmierć nie była spowodowana utonięciem, ani niczym związanym z wodą. Napisałem jak wygląda wyjście duszy z ciała. Bardziej szczegółowo mogłoby być tak: Wyobraź sobie, że bardzo zaspanego/śpiącego Ciebie znajomi nagle wrzucają do jakiejś wody. Budzisz się od razu, gwałtownie, czując nagle coś czego nie czułeś przed chwilą. To bardzo uproszczone i mało oddające rzeczywiste "przebudzenie" tam. Mało tego, nagle uświadamiasz sobie jak bardzo Twoje ciało było ciasne, ograniczone.



Oczywiście,że jest coś takiego jak śmierć kliniczna, umarłeś a tak na prawdę wyszedłeś sobie z ciała :) tak zwane OOB ;) , da się i można to opanować ;) .

siwybis

2018-06-20, 20:23
@up

Samej śmierci się nie boję, każdego to spotka i tyle. Z racji wykonywanego zawodu często bywam w szpitalach i jedyne czego się boję to być ubezwłasnowolniony własną chorobą i ludźmi którzy będą to moje cierpienie przedłużać jak tylko się da. Tak naprawdę to mam nadzieję że złapie ten moment kiedy trzeba będzie sobie strzelić w łeb by nie umierać jak gnijąca roślina na szpitalnym łóżku. Czy jest coś dalej? Nie mam pojęcia ale wiem że każdy z nas prędzej czy później się o tym przekona. A co do sensu życia:

"...All those moments will be lost in time, like tears in rain. Time to die..."

Pozdrawiam :)

bloodwar

2018-06-20, 21:01
Mnie śmierć nie przeraża, po prostu będzie to samo co było przed narodzinami (co było przed narodzinami? Właśnie w tym sęk - nic :) przeraża mnie jedynie wizja tego, że nie umrę jako wesoły 90cio letni staruszek otoczony gromadką kochających wnucząt przygotowany, zwarty i gotowy tylko, że spotka mnie nagle i w głupi sposób gdy nie będe gotowy (np. jutro jadąc do pracy i wyprzedzając na trzeciego na ciasnej polskiej drodze). Albo co gorsza - że będe podtrzymywany na siłę przy życiu maszynami jako taki 90cio letni staruszek ale już z demencją i Alzheimerem - nie pamiętający nic, srający pod siebie, zaniedbywany przez rodzinę i pielęgniarki "ale będziesz pan żył bo walczymy o życie za wszelką cenę".