ostatnio wracałem do domu polną droga świecąc latarką z komórki, metr ode mnie metrowy wąż pełzł w moją stronę. Zesrałem się a po sekundzie stwierdziłem, że to patyk i cień wyglądał jak ruszający się zawijas
Zareagowałem podobnie, choć w moim przypadku był to 4-cm skorpion, którego znalazłem pod poduszką kładąc się spać - rzuciłem telefonem na poduszkę i spod niej wypełzło takie małe gówno.
Innym razem odwiedzały mnie węże (które łażą po ścianach czepiając się tynku jakimiś cycko-nóżkami, czy ki ch*j), gekony (akurat te małe sk***ysyny zjadały ćmy i komary, więc piwko dla nich).
Ja za gowniarza lazilem sobie po polanie bo z kumplami lapalismy jaszczurki (zwinki) i jak sie nachylilem to zauwazylem malego weza wiec sie cofnalem a on za mna i zaczalem sp***alac, po kilku metrach zauwazylem ze to moje sznurowki z zygzakowatym wzorem. Nie ma to jak sp***alac przed wlasnymi sznuruwkami
@BajecznyKrzysztof, serio? Tu gdzie mieszkam skorpiony są popularne jak w Polsce pająki-krzyżaki. I nie myślisz o tym, gdy wracasz po 10h pracy, kładziesz się spać po północy do świeżo przebranej pościeli.
Rozumiem, że ty byś zeskanował intruza swoim bystrym okiem, ocenił jego możliwości i ustalił potencjalny poziom zagrożenia, po czym pierdnąłbyś mu między szczypce na w ramach humanitarnej likwidacji szkodników
Gdy obiekt był już martwy to z całej historii śmiałem i śmieję się do dziś, że zareagowałem na jego odwiedziny jak p*zda. Dużo gorzej było z wężem, który schował się za nocną szafką. Myślałem, że to jeden z większych gekonów, bo wystawał tylko fragment ogona. Jakież było moje zdziwienie, gdy po odsunięciu szafeczki zobaczyłem zwiniętą w kłębek glizde, która zaczęła się stawiać i atakować jak nie jeden obrażony lewak.
To był ok 80cm wąż koci (γατόφιδο). Tak wiem, śmiertelnie groźne dla człowieka nie są, ale potrafią dziabnąć zostawiając niepiękną bliznę. Dla pewności więc zaj***łem gadzinę
Chciałem napisać błyskotliwy, a zarazem dowcipny i niezwykle trafny ( przynajmniej w moim mniemaniu) komentarz o braku obuwia u bohaterów nagrania, ale napiszę tylko, że jakby nosili buty czasem, to by się tak nie musieli bać.