kiedyś byłem w bardzo podobnej sytuacji; na nocnym łowieniu ryb wydawało się że coś większego jest w wodzie i krąży wraz z nurtem między ostrogami. Jak zaczęła robić się szarówka i było widać trochę wyraźniej i wyglądało to jakby to była świnia (w pobliżu tam jest kilka wiosek), więc sobie żartowaliśmy. Kilka godzin później inni wędkarze wezwali policję no i się okazało że to był człowiek, z brzuchem wypełnionym kamieniami. Pamiętam że dość długo nie potrafiłem się przekonać do ryb, zwłaszcza do węgorzy (bo są padlinożercami).