Do dyrektora cyrku przychodzi kobieta - mała, szczuplutka w okularach - i proponuje:
- Chcę być u was pogromcą tygrysów.
Dyrektor, skrywając uśmiech:
- No dobra, spróbujmy. Tam, w tamtej klatce, tygrysy się rozbestwiły. Pani idzie i uspokoi.
Babka idzie do klatki, spokojnie otwiera drzwi, wchodzi i krzyczy:
- MORDY W KUBEŁ, GNOJE!
Tygrysy momentalnie uspokoiły się, jeden się nawet ze strachu posikał. Zaskoczony dyrektor pyta:
- Dlaczego chce pani u nas pracować?
- Męczy mnie obecna praca.
- A co pani robi?
- Jestem wychowawcą w gimnazjum.
Czysta prawda Miałem okazję prowadzić zajęcia u gimbusów, w podstawówce i raz z młodzieżą licealną.
Licealiści kapują, że przychodzą coś zrobić i w miarę słuchają i się angażują. Podstawówka to jak marzenie - wszyscy spokojni, robią co należy i w ogóle nie ma problemu. Za to te pieprzone gimbusy to co innego.
Można odnieść wrażenie, że podczas przejścia do pierwszej gimnazjum coś im się nagle jebie we łbach i naprawia dopiero po przejściu na dalszy etap edukacji .
Gnojki przez chwilę nie usiedzą spokojnie, teraz to im od razu wszystkim zabieram telefony, bo tylko się w te ekraniki tępo gapili, bez przerwy się durnowato chichrają, wszystko kojarzą z dupą albo ku*asem. A ja dostałem młodzież już 'przesianą', a nie największych debili
Naprawdę podziwiam nauczycieli z gimnazjum