18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Wunderwaffe i testy jądrowe koło Świnoujścia

Dziua • 2014-03-11, 18:25
Wunderwaffe

czyli największa zabawka III Rzeszy


***




***


Słyszeliście o "Wunderwaffe"? Na pewno. To temat podlegający pod wątpliwość, choć niektóre źródła podają nie tylko fakty o jej istnieniu, ale nawet o jej użyciu...na terenie obecnego województwa zachodniopomorskiego.

Tak, dobrze widzicie. Detonacja bomby atomowej w zachodniopomorskim...

Ostatnie lata II wojny światowej były atomowym wyścigiem zbrojeń między Stanami Zjednoczonymi i Rzeszą (sowieci wpadli na to dopiero po wojnie, czytając skradzione, niemieckie dokumentacje). Ostatecznie wygrali alianci, czego dowiedli anihilacją ludności Hiroszimy i Nagasaki w 1945 roku. Wykorzystali bombę atomową jako pierwsi, jednak czy posiadali ją również jako pierwsi?



Badania historyka Rainera Karlscha, który dotarł do dokumentów zachowanych w sowieckich archiwach, dowiodły, że było inaczej.

Pierwsze kroki do stworzenia bomby atomowej podjęto już w 1938 roku, właściwie przypadkiem, ponieważ przy próbie uzyskania radu, bombardując uran wiązką neutronów, Otto Hahn i Fritz Strassman rozszczepili jądro atomu, co wcześniej wydawało się niemożliwe.

Już 29 kwietnia 1939 Abraham Esau, dyrektor pionu technicznego Rady Nauki Rzeszy, zwołał konferencję fizyków, na której poruszono temat możliwości, jakie niesie za sobą odkrycie Hahna. W trakcie spotkania ustalono, że Niemcy powinni zbudować bombę w ciągu 5 lat. Tak też zrobiono.

Już w 1941 roku Werner Heisenberg, w trakcie spotkania z duńskim fizykiem Nielsem Bohrem, ujawnił istnienie niemieckiego programu budowy bomby atomowej. W trakcie rozmowy Bohr miał przerazić się po tym, co usłyszał, a szkic reaktora świadczył o zaawansowanych pracach Niemców.



W tym samym czasie USA dopadła stagnacja w procesie projektowania broni jądrowej. Brak środków uniemożliwił amerykańskim fizykom pracę inną, niż badania teoretyczne. Naukowcy z obu stron, co ciekawe, znali się doskonale i zdawali sobie sprawę, że przeciwnicy dążą do tego samego. Amerykanie obawiali się, że Niemcy mogą posiadać bombę atomową już w 1943 roku. Naziści byli przekonani o tym samym.

Dopiero atak Japonii na Pearl Harbor w 1941 roku spowodował, że Stany Zjednoczone oficjalnie dołączyły do konfliktu. Roosevelt był przekonany, że potrzebował znacznej przewagi militarnej nad Hitlerem. Już 19 stycznia 1942 roku zaakceptował rozpoczęcie prac nad budową bomby atomowej. Od tej chwili projekt przejęło wojsko i nadano mu kryptonim "Manhattan". Na efekty nie trzeba było długo czekać.

16 listopada 1942 roku, w hali do squasha Uniwersytetu w Chicago rozpoczęto budowę stosu atomowego (inna nazwa reaktora), oznaczonego kryptonimem CP-1. Była to prosta konstrukcja. Zewnętrzne ściany stanowił sześcienny balon z gumy, w którego wnętrzu układano grafitowe cegły, pomiędzy którymi znajdowały się sprasowane kostki tlenku uranu. Stos miał kształt elipsy, której średnica wynosiła nawet 4 metry. Znalazło się w nim 35 ton grafitu, 36 ton tlenku uranu i niemal 6 ton czystego uranu metalicznego. Reakcją sterowano za pomocą "prętów" kontrolnych, czyli zwykłych, drewnianych listew z blachą kadmową.

Dla nazistowskich prac nad bronią jądrową konflikt z USA był bardzo niekorzystny. Przewidywano, że podbój Europy zakończy się w 1943 roku, a w nowej sytuacji przemysł zbrojeniowy musiał przygotować się do dłuższej wojny i "obciąć" środki na niesprawdzoną broń. Mimo tego, że dostęp do uranu, ciężkiej wody z Norwegii i innych materiałów został mocno ograniczony, latem 1942 roku nastąpił przełom. Podczas prób w ośrodku Gottow uzyskano spory przyrost neutronów w stosie uranowym. Powtórne doświadczenia w marcu 1943 w Berlinie dowiodły, że prace idą w dobrym kierunku.

W listopadzie 1944 roku Kurt Diebner prowadził w tym samym ośrodku kolejne próby uruchomienia stosu uranowego. Rainer Karlsch odnalazł w moskiewskim archiwum dokument, który to potwierdza. Po pewnym czasie prób reakcja ustała, lecz Diebner nie wiedział, że to tylko pozory i stos był jedynie w stanie uśpienia. Podniesiony ze zbiornika ochronnego i odstawiony do stygnięcia, reaktor ponownie zaczął działać. Doszło do stopienia paliwa, skażenia i napromieniowania ludzi. Dopiero w 2003 roku udało się odnaleźć miejsce eksperymentów Diebnera i przeprowadzono badania radioaktywności. Wykazały, że podczas wypadku nastąpił wyciek radioaktywny. Reaktor działał.

Niemiecki kontrwywiad działał skutecznie i Amerykanie nie mieli pojęcia o sukcesie nazistów. Byli przekonani, że uzyskali przewagę w wyścigu. W 1944 roku wywiad dostarczył im informacje, jakoby Niemcy nie tylko nie mieli bomby atomowej ani działającej maszyny uranowej, ale również wciąż dyskutowali nad planami.

Amerykanie byli przekonani, że doniesienia o "Wunderwaffe" dotyczyły rakiet V-2, które po raz pierwszy wystrzelono na Paryż we wrześniu 1944 roku. Tymczasem prawdziwa tajna broń Rzeszy pozostawała w ukryciu.



11 października 1944 roku na poligonie w Peenemunde niedaleko Świnoujścia Niemcy dokonali próbnej eksplozji nowej bomby. Jednym ze świadków był Luiggi Romersa, włoski dziennikarz gazety "Corriere della Sera". O tym, co zobaczył, powiedział osobiście Benito Musolliniemu i na jego polecenie swoją relację opublikował 1 listopada 1944 roku. Romers nie rozumiał, czego był świadkiem. Pamiętał ogromny błysk światłą i wstrząs, który zdawał się przesunąć bunkier. Był zdziwiony, że wypuszczono go dopiero 4 godziny po detonacji. Jego oczom ukazał się przerażający widok. Wokół panowała pustka.




Rainer Karlsch odnalazł informacje o drugim zagadkowym wybuchu, przeprowadzonym w marcu 1945 roku na poligonie w Ohrdruf w Turyngii. SS, które nadzorowało próbę, nawet nie starało się utrzymać jej w tajemnicy. Wielu okolicznych mieszkańców obserwowało teren poligonu, oczekując na coś niezwykłego. Późnym wieczorem okolicę rozświetlił błysk. Następnego dnia większość okolicznych mieszkańców dostała krwotoku, a inni mieli uszkodzony wzrok. Przetrwało jedynie kilka relacji osób, które pod nadzorem SS paliły zwłoki okaleczonych ludzi, najprawdopodobniej jeńców pobliskiego obozu koncentracyjnego. Wypełzli z lasu, mieli spaloną skórę, otwarte rany i wypadały im włosy. Esesmani zabili ich natychmiast.

Z ujawnionych dziś dokumentów można wywnioskować, że była to bomba hybrydowa, zawierająca niewielki ładunek rozszczepialny i materiał do syntezy jądrowej. Zakończenie wojny dało Rosjanom szansę na przyśpieszenie w atomowym wyścigu, do którego dołączyli. Wywieźli znaczną część niemieckich dokumentacji, sprzętu i spory zapas uranu, a nawet kilku naukowców. Amerykanie wiedzieli natomiast, że ludzie mają największy potencjał. Odnaleźli i aresztowali 10 najważniejszych członków Uranverein. Byli to: Erich Bagge, Kurt Diebner, Walther Gerlach, Otto Hahn, Paul Harteck, Wener Heisenberg, Horst Korsching, Max von Laue, Carl Wirtz i Carl von Weizseacker. Przewieziono ich do posiadłości Farm Hall koło Cambridge. Z opublikowanych pod koniec XX wieku nagrań z rozmów z nimi wynika, że gdy dowiedzieli sobie o ataku na Hiroszimę i Nagasaki byli w szoku. Dopiero wtedy zrozumieli, że naziści przegrali wyścig.


Ten i inne artykuły historyczne możecie odnaleźć na tej stronie.

Zapraszam też do przeczytania innych moich artykułów na sadolu:

[1]Hydrierwerke Politz Aktiengesellschaft
[2]Szczecin z lotu kreta
[3]Wieża Quistorpa - upadła ikona lasu arkońskiego

Pozdro sadole!

blachahaha

2014-03-11, 21:47
A ja słyszałem o teorii że Wunderwaffe to biała być technologia teleportacji, tunelów czasoprzestrzennych czy jakoś tak. A projekt Filadelfia to próba odtworzenia badań Nazistów.

I tak ch*ja się dowiemy bo na zachodzie Naziści wygrali a powinni być w całości pochłonięci przez Ruskich którzy sprawiedliwe ich karali (kulka w łeb).

CZ...........16

2014-03-11, 22:13
Sadijan napisał/a:

Bla, bla, bla.
W 1938 roku dowiedzieli się o możliwości rozpadu atomu?!? To było dobrze znane w latach 20-tych. Nie było tylko pewności, co do możliwości zbudowania bomby, bo pojęcie "masa krytyczna" było niesprawdzone (aczkolwiek wychodziło z obliczeń). I jeszcze nie było wiadomo, jak doprowadzić do wybuchu w żądanym momencie. Oprócz tego konieczne jest przerzucenie ton materiału, żeby uzyskać odpowiednią ilość uranu U235 lub plutonu Pu239 do bomby. Tego się nie da zrobić w laboratorium wielkości domku jednorodzinnego. Cała historia to bajeczka.
Niemcy prowadzili badania - to pewne - ale byli daleko od konstrukcji działającej broni.



zgadzam się, lepiej nie wierzcie w pierwsze lepsze gówno trafione na internecie. ten tekst to poprostu bzdury i ch*j.

Magnus

2014-03-11, 22:13
Naziści nie mogli zbudować bomby atomowej ze względu na to, że masa krytyczna wyliczona przez ich naukowców została wyliczona błędnie, co zresztą później potwierdził wspomniany w artykule Heisenberg. Na forum historycy.org jest bodaj kilka tematów traktujących o tym dlaczego fryce nie były w stanie skutecznie skonstruować bomby atomowej.

Songo71

2014-03-11, 22:38
Porucznik Jaszczur!

fremen007

2014-03-11, 23:27
Z tego co kiedyś się zorientowałem to Niemcy w swoim projekcie Atomowym polegali na ciężkiej wodzie (D2O jeśli ktoś wie co to izotop), a zakłady ciężkiej wody w Norwegii zostały wysadzone przez Norweskich Agentów. Natomiast same podziemne ,,zakłady projektowe" bomby zostały odkryte przez agentów SAS i zniszczone z powietrza przez pechową bombę z opóźnionym zapłonem która wpadła w szyb wentylacyjny. Ale nawet jeżeli Niemcy ukończyliby swój projekt to bomba byłaby za ciężka żeby użyć jej jako bomby samolotowej, zrobiliby raczej coś w stylu wpakowania jej na Łódź podwodną, wpłynęli przez Tamizę do Londynu i tam zdetonowli. Szczerze powiem że nie mam pojęcia skąd autor brał dane do swojego ,,dokumentu" ale baaardzo nie zgadzają się z moją wiedzą.

Dziua

2014-03-11, 23:35
Chyba naprawdę nikt nie zwrócił uwagi na 2 pierwsze linijki ;)

Cały ten temat bazuje na artykule w pewnej gazetce historycznej sprzed roku, której tytułu nie przybliżę, ażeby przypadkiem nie straciła czytelników za szerzenie herezji (lub nie). Całe wunderwaffe (bo hipotez jest wiele) poddawane jest POD WĄTPLIWOŚĆ i tutaj omówione jest to, co miałoby być faktami z odnalezionej dokumentacji, ale wcale nie musi.

Pamiętajcie tylko, że historię zawsze piszą zwycięzcy.

Grossus

2014-03-12, 09:23
Skoro były wybuchy bomb to nawet po tak długim czasie skażenie nie ulotniłoby się samoistnie. Jeżeli ktoś pisze, że był próbny wybuch w Penemunde, to rozumiem, że był z licznikiem gaigera i to sprawdził.

chomik91

2014-03-12, 12:19
ściema i tyle mieszkam w Świnoujściu od urodzenia. Nigdy nie słyszałem o czymś podobnym... wyssane z palca

Hrehor

2014-03-12, 12:46
pie**olety bzdety - niemcy nie wynaleźli bomby, tylko i wyłącznie dlatego, że fizycy z całego świata dokładali wszelkich starań do tego, żeby nie powstała, łącznie z fizykami niemieckimi. Większość fizyków zdawała sobie sprawę z tego co się może stać z taką bronią, gdyby Adi ją miał w swoim arsenale, i dlatego Einstein został wysłany do USA żeby przekazać możliwość stworzenia takiego wynalazku - co zresztą na początku było rozbijane o mur twardogłowych politykierów z Hameryki. Zresztą - badania te trwały także we Włoszech, oraz Francji, i to te kraje mogły by jej użyć wcześniej niż niemiaszki. Polecam książkę "Jaśniej niż tysiąc słońc" - to jest na pewno godniejsze źródło informacji, niż wypociny z dupy naszych "historycznych" magazynów.

Fisz_

2014-06-18, 01:51
Podstawową sprawą jest fakt, że Niemcy poszli z rozwojem technologicznym podczas wojny tak daleko, że żaden przeciętny cywil się o tym nie dowie. A jedyni cywile, którzy się dowiedzieli, zginęli podczas przymusowych prac przy nim.

Drugą, że tak, jak ktoś wyżej wspomniał - HISTORIĘ PISZĄ ZWYCIĘZCY. I to ci rzekomi zwycięzcy latają teraz wielomiliardowymi, niewykrywalnymi maszynami z rodowodem sięgającym lat czterdziestych, ze zmytą ze skrzydeł swastyką. A o wielu innych bajerach pewnie żaden z nas się nie dowie. Inna sprawa, że każdy z nas może trzymać w ręku gadżet wynaleziony rzekomo przez hamburgerów podczas wyścigu zbrojeń, z zamalowaną markerem nazistowską wroną i rocznikiem wojennym. Wygrałem, zdobyłem - moje. ;)

Trzecia sprawa - pod pojęciem wunderwaffe spokojnie można zmieścić rakiety balistyczne, pociski kierowane, superciężkie czołgi, broń jądrową... jest wiele niemieckich (nie nazistowskich, bo wielu naukowcom daleko było do nazizmu) wynalazków, które zostawiłyby Aliantów w tyle, jedynie niemiecka gospodarka nie wytrzymała wojennego obciążenia (i prawdę mówiąc żadna gospodarka nie zniesie wojny). Popatrzcie na to przez pryzmat pierdoły - karabinka Stg44 - który to wprowadził militaria na wyższy poziom amunicji pośredniej, broni nie tyle uniwersalnej (bo taka nie istnieje), ale o wiele lepiej przystosowanej do walk na dystansie średnim i bliskim, do których to Druga Wojna się sprowadziła. Rok prędzej, a brytole mogliby się srogo zdziwić...

...pomijając już fakt, że większość z nas by szprechała. :lol: