18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Wściekłe suki z SS

The Butcher • 2011-02-18, 16:16
Strażniczki z obozów koncentracyjnych były jeszcze okrutniejsze od swych kolegów. "Wściekłe suki z SS" dokonywały najgorszych zbrodni. A potem słodko się uśmiechały.

Ten poranek był dla Alberta Pierrepointa bardzo pracowity. 13 grudnia 1945 roku Naczelny kat Zjednoczonego Królestwa miał do powieszenia aż trzy kobiety. Najpierw na szafot więzienia w Hameln powędrowały dwie młode, postawne blondynki – Imra Grese i Elizabeth Volkenrath. Po nich zawisła kobieta znacznie starsza i drobniejsza – Johanna Bormann. Wszystkie te trzy kobiety były bezwzględnymi zabójczyniami – podobnie jak tysiące innych członkiń korpusu strażniczek SS (SS-Aufseherin).

Johanna Bormann była o tyle szczególnym przypadkiem, iż w chwili egzekucji miała już 53 lata. Tymczasem jej koleżanki z „pracy” i spod szafotu zwykle liczyły sobie nie więcej niż dwadzieścia kilka lat. Spośród niemal 4 tysięcy zatrudnionych przez SS kobiet znaczna część urodziła się w latach 1920-1925.


Johanna Bormann

Dlaczego? Duże znaczenie mógł mieć fakt, iż strażniczki SS zaczęło zatrudniać na masową skalę dopiero w 1941 roku. W tym momencie Hitler panował już od ośmiu lat, a Rzesza była u szczytu potęgi. W szeregi SS wstępowały więc dziewczyny wychowane w kulcie nazizmu. Młode, bezwzględne janczarki zbrodniczej ideologii.

Aufzejerki (tak nazywały je więźniarki) oprócz bezwzględności charakteryzowały się jeszcze dwiema cechami. Były zazwyczaj bardzo słabo wykształcone i po prostu głupie (podobnie jak męscy strażnicy niskiego szczebla – nie inteligencji od nich wymagano), a równocześnie wyróżniały się urodą. Stosowano wobec nich dużo ostrzejszą selekcję rasową, niż wobec strażników. Dlatego ze zdjęć aresztowanych po wojnie zbrodniarek patrzą na nas setki niebieskookich blondynek.

Strażniczki SS pilnowały kobiecych bloków oraz całych obozów koncentracyjnych. Największym żeńskim obozem był Ravensbruck. Tam służyła większość aufzejerek. Sprawczynie z SS dokonywały takich samych czynów, jak ich koledzy. Torturowały, zabijały, dokonywały selekcji przed zagazowywaniem. Johanna Bormann, wzorem wielu esesmanów paradowała ze sforą psów, którymi szczuła więźniarki.


Irma Grese

Niektóre strażniczki wykorzystywały seksualnie uwięzione w obozach kobiety. Tak Irmę Grese opisywała podczas procesu załogi Auchwitz więźniarka Stanisława Rachwałowa:

Była lesbijką. Do mężczyzn SS-manów odnosiła się wprost wrogo, mówiąc, ze zna dobrze ten element. Natomiast wśród więźniarek miała sympatie, gustowała w młodych, ładnych dziewczętach, specjalnie Polkach.

Zwykle jednak aufzejerki uprawiały seks z obozowymi funkcjonariuszami SS. Na porządku dziennym było wiązanie się ze sobą strażników i strażniczek. Młode dziewczyny w czarnych mundurach starały się zdobyć względy kolegów prześcigając ich w okrucieństwie. Te brutalne zaloty przedstawiła w swych zeznaniach uwolniona z Ravensbruck Olga Steuer-Walterowa:

Nie tylko esesmani nas bili. Gorsze były esesmanki, aufzejerki. Dużo straszniejsze było znęcanie się nad nami tych zwyrodniałych kobiet. W jednym momencie rozkoszna kotka łasząca się z najbardziej kobiecym uśmiechem do stojącego obok niej esesmana, w następnym furia z wykrzywioną twarzą, roziskrzonymi oczami, wykrzykująca strasznie obelżywe przezwiska bije, kopie, szarpie za włosy, wydziera je całymi garściami drugiej kobiecie – więźniarce. Jeszcze nie ochłonęła z tej furii, jeszcze nie obmyła z krwi rąk, a już zwraca się z czarownym uśmiechem do stojącego obok esesmana: - To dla ciebie… dla ciebie i naszej ojczyzny. Strażniczki starały się uwieść jak najwyżej postawionych esesmanów. Romans z "szefem" był drogą do łatwiejszej służby i szybszej kariery. Oficerowie SS bez zawahania promowali swoje kochanki.

Dorothea Binz

Typowym przykładem zdolnej do wszystkiego aufzejerki była Dorothea Binz. Do służby w Ravensbruck trafiła dokładnie w dniu wybuchu II wojny światowej. Miała wtedy ledwie dziewiętnaście lat – i żadnego wykształcenia. Początkowo pracowała w kuchni i pralni, lecz bardzo szybko awansowała na nadzorczynię bloku karnego i bunkra, gdzie mordowano więźniarki. Równocześnie została kochanką esesmana Edmunda Brauninga. Para urządzała sobie "romantyczne" przechadzki pomiędzy mordowanymi więźniarkami.W lipcu 1943 roku Brauninga nominowano na komendanta Ravensbruck. Wkrótce potem awansował on swoją kobietę na zastępczynię nadzorczyń obozowych aufzejerek.

Gdy do Ravensbruck zbliżali się polscy żołnierze, Binz rzuciła się do ucieczki. Schwytali ją jednak Brytyjczycy i postawili przed sądem. Aufzejerka zawisła wraz z kilkoma koleżankami 2 maja 1947 roku.

Najsłynniejszą i najbardziej przerażającą kobietą SS była jednak nie Dorothea Binz, lecz Ilse Koch – żona Karla Otto Kocha, komendanta Buchenwaldu. Ilsa była tam szefową strażniczek SS. Małżonkowie mieszkali w obozie, tam też rodziły się ich dzieci. Pożycie nie układało im się najlepiej, dlatego pani Koch zdradzała męża chyba z połową męskiej kadry Buchenwaldu. Pan Koch nie był jej dłużny, tworząc harem z podwładnych żony.

Erotyczne obsesje esemańska para zaczęła realizować także przy użyciu więźniów i więźniarek. Jednym z ulubionych zajęć Ilse Koch było zmuszanie osadzonych w obozie do wzajemnych gwałtów.

Frau Koch zasłynęła z innego swojego "hobby". To w Buchenwaldzie powstawały przedmioty z ludzkiej skóry. Szefowa aufzejerek wpadła bowiem na szaleńczy pomysł, by zdzierać skórę z wytatuowanych więźniów.

Ekscesów państwa Koch miało dość samo SS. Zwłaszcza, że małżonkowie kradli na potęgę majątek więźniów – a na ten mieli ochotę wyżsi dowódcy gwardii Hitlera. W 1943 Karl Otto Koch sam trafił za kraty, a następnie został zabity. Jego żonę uwolniono, ale w 1945 roku wpadła w ręce aliantów.

Mimo swej wyjątkowo zbrodniczej kariery Ilse nie została skazana na śmierć. Po kilku procesach dostała tylko dożywocie. W uratowaniu życia pomogła jej ciąża. Nie wiadomo, kto był ojcem jej ostatniego dziecka. Najpewniej romansowała z którymś ze strażników – tym razem alianckim. Aresztowanym esesmankom dosyć często udawało się uwodzić pilnujących ich mężczyzn.

Pięknym zbrodniarkom urok osobisty nie dał na szczęście bezkarności. Większość z nich została surowo ukarana. Esesmankom dużo rzadziej udawało się uciec niż ich kolegom. Zapewne dlatego, że fanatycznie trwały na posterunkach niemal do samego końca.

Źródło
http://www.pardon.pl/artykul/10234/wsciekle_suki_z_ss_piekne_i_zabojcze

yataman

2011-02-19, 19:14
A więc już wiemy dlaczego Niemki są takie brzydkie, Bóg pokarał.

W

2011-02-19, 19:50
avenger1 napisał/a:

wk***iaja mnie typy co się nasłuchali wiadomości i udaja mądrych zawsze wykazują się niepełną prawdą przedstawioną w sposób "śmieszny". Fakt zabijano Polaków w obozach ale tylko tych którzy pomagali k***a żydom a sami Polacy nie byli "pod-ludźmi" jak się propaguje a jeśli ktoś sobie nie wierzy to niech przeczyta mein kampf a raczej jej "fajniejsze" fragmenty


doedukuj się. polacy nie byli pod-ludźmi, co nie znaczy, że np. w łapankach ulicznych nie zgarniano do obozów tych, którzy nie chcieli lizać dupy ssmanom. a jak ktoś tam trafił, to nie było tak istotne z jakiego powodu.

lotnik_1

2011-02-19, 20:44
Prawda jest taka że u nas było więcej aryjczyków niż w adolflandzie
gdyby w 1935 roku minister spraw zagranicznych Józef Beck podpisał jak Austriacy pakt o przyjaźni z Niemcami, uczestniczylibyśmy w wojnie jako państwo Osi, zerowe zniszczenia + fabryki, technologia, niskie bezrobocie , przynależność do 1000 letniej rzeszy, polska po 2 przegranych wojnach wyglądała by jak teraz Niemcy, tysiące kilometrów autostrad, cóż Piłsudski powiedział..

JEBAĆ SZKOPÓW !!

Sin_69

2013-01-09, 11:49
Tak sobie pomyślałem, że fajnie by było poczytać o jakiś sadystycznych laskach....i macie :

Margarete Ilse Koch

Na zdjęciach z młodości Ilse Koch ma blond loki i jest szczerze, wręcz dobrodusznie uśmiechnięta. Na tych zrobionych w trakcie procesu na wyniszczonej twarzy nie widać już żadnych emocji. Przed wojną była pilną uczennicą, a potem pracowitą księgową i sekretarką.
Ilse od 1941 należała do SS-Oberaufseherin – była głównym nadzorcą obozu koncentracyjnego. Przez więźniów nazywana "Suką [albo Wiedźmą] z Buchenwaldu" była jedną z najokrutniejszych znanych historii zbrodniarek hitlerowskich.
Jej biografia była "natchnieniem" reżysera filmu Elza - Wilczyca z SS (oglądnijcie sobie, nieźle się pie**olą i tytułowa bohaterka ma zajebiste cycki).


Zasłyneła z "wypatrywania" sobie więźniów z oryginalnymi tatuażami. Ze zdartych z nich skór kazała robić dla siebie abażury, torebki, rękawiczki i oprawy książek – podobno za najpiękniejsze i najbardziej wartościowe uważała wyroby ze skór Cyganów i jeńców rosyjskich. Stół, przy którym Kochowie spożywali obiady, udekorowany był specjalnie spreparowanymi ludzkimi czaszkami. Jako wyłączników światła używała zmumifikowanych kciuków. Miała zwyczaj kąpania się w hiszpańskim winie, podczas gdy codziennie tuż pod oknami jej domu setki ludzi umierały z głodu, wyczerpania lub wskutek eksperymentów medycznych.

Irma Grese

Niezaprzeczalnie pobiła dwa rekordy jednocześnie. Jako odpowiedzialna za największą ilość morderstw wśród kobiet w XX w. i jako najmłodsza skazana (22 lata) z wyroku angielskiego prawa.Od połowy 1942 roku ze zwykłej, chłopskiej dziewczyny, Irma przeobraziła się w "panią życia i śmierci", od której decyzji zależał los setek kobiet – więźniarek Ravensbrück. Jej przełożona Maria Mandel (która osobiście podpisała ponad pół miliona rozkazów wysłania na śmierć) polubiła ją i awansowała na drugą najwyższą pozycję, o jaką kobieta mogła się starać.

„...wymyślała nowe metody tortur. Jedna z nich polegała na tym, że czekała do momentu aż kobieta w ciąży była gotowa do porodu. Wiązała jej nogi i oglądała jej agonię.”



:mikolaj:


ps. Jak podchodzi na harda to na harda.

BongMan

2013-01-09, 11:54
To kolejny dowód na to, że powinno się wybić wszystkich szkopów co do jednego. Czy facet, czy kobieta, czy dziecko - żadne z nich nie jest człowiekiem i nie powinno żyć.

Sin_69

2013-01-09, 11:56
BongMan napisał/a:

To kolejny dowód na to, że powinno się wybić wszystkich szkopów co do jednego. Czy facet, czy kobieta, czy dziecko - żadne z nich nie jest człowiekiem i nie powinno żyć.


Ty nacjonalistowski rasisto.....piwko :piwo:

JebakLeśny

2013-01-09, 12:29
Oj Bongman, a mało to było zwyrodnialców w Polsce? To co, nas też wszystkich trzeba wybić?

BongMan

2013-01-09, 12:57
JebakLeśny napisał/a:

Oj Bongman, a mało to było zwyrodnialców w Polsce? To co, nas też wszystkich trzeba wybić?


Różnica jest taka, że zwyrodnialcy w Polsce to przestępcy, którzy działali samowolnie, np. morderca jakiś. Natomiast w niemczech doszli oni do władzy w demokratycznych wyborach i działali oni na polecenie i za pozwoleniem prawie całego narodu. Tak naprawdę winnymi tych zbrodni nie są Hitler, Eichmann, Hess czy ci skazani w Norymberdze, tylko cały naród niemiecki, który umożliwił i pozwolił im robić to, co robili.

mr_9mm

2013-01-09, 14:02
Nasz sadolowy rabin jak zawsze czujnie czekający na artykuł o Niemcach.

d0ll4r

2013-01-09, 14:24
Z tego co wiem to kobiety z SS i innych formacji (nie koniecznie niemieckich) były większymi k***ami niż nie jeden oddział SS. Były takie szmaty, że te kobity co "męczyły" irackich więźniów to były przy SS' mankach c*pki. Z resztą kto czytał artykuły "norymberskie" ten wie.

Pa...........30

2013-01-09, 15:22
Donald tez doszedl do wladzy w demokratycznych wyborach chcialbym przypomniec :) (tez nie lubie niemcow)

14/88

2013-01-29, 01:43
Twierdzenia o sześciu milionach zabitych lub umierających Żydów były szerzone już od 1900 roku przez rabbiego Stephena S. Wise’a. Do tego by ludzie zaczęli wierzyć w takie kłamstwo potrzebny był duży konflikt zbrojny z łączną ilością ofiar powyżej 50 milionów. I wojna światowa nie spełniła kryterium więc skupiono się na drugiej, biorąc pod uwagę fakt że III Rzesza prowadziła otwarcie antysemicką politykę, po tym jak światowe żydostwo wypowiedziało Niemcom wojnę w 1933 roku, gdy Adolf Hitler w wyniku demokratycznych wyborów objął funkcję kanclerza.

Wzrost liczebności Żydów na świecie w latach 1938-1948 wyniósł ponad milion, od 16600000 w roku 1938 do 17650000 w roku 1948. Byłoby to niemożliwe, gdyby w tym samym czasie zostali zdziesiątkowani – konkretnie o te sześć milionów.

Dostawy koksu do Auschwitz od Lutego 1942 do Października 1943 wynosiły 1032,5t, czyli średnio 50t na miesiąc.

Licząc że taką ilością mianoby zgładzić milion żydów, wychodzi średnio 1,8kg koksu do kremacji jednego ciała, natomiast w naszym Wszechświecie nie jest możliwe spopielenie zwłok przy takiej ilości koksu. 3,5kg koksu (których spalenie wyzwoli 105MJ energii) pozwoli jedynie na zagotowanie wody w ciele, gdy pominiemy ilość energii jaką trzeba by najpierw dostarczyć do denaturacji białka i rozgrzanie komory spalania. Gdy realnie oszacujemy ilość koksu potrzebna na kremację jednego ciała na 30kg, to łatwo policzyć że 2000t koksu pozwoli na całkowite spalenie 66,667 ciał.

Firmie Topf udało się przedłużyć żywotność cegieł ogniotrwałych z 2000 do 3000 kremacji. Nie istnieją żadne dowody na to że którykolwiek z 46 pieców w Birkenau miał wymieniane cegły, zatem 46x3000=138000 kremacji. Istnieją zapisy świadczące o tym że cegły ogniotrwałe były wymieniane w jednym z podwójnych pieców w Auschwitz I, zatem całkowita ilość kremacji możliwych do wykonania w dwóch nie-remontowanych i jednym remontowanym podwójnym piecu (6+2)x3000=24000. Podsumowując, 138000+24000=162000 spalonych ciał.

W nowoczesnych krematoriach całkowite spalenie zwłok zajmuje od 60 do 70 minut. Każde z krematoriów Auschwitz istniało przez ok. 600 dni i nie mogło być użytkowane przez 24 godziny na dobę, musiano robić przerwy na ostudzenie, naprawy i konserwację. Jeżeli przyjmiemy że piece pracowały 12 godzin na dobę, to w przypadku jednego pieca daje to 12 kremacji na dobę. 12 kremacji x 52 piece x 600 dni = 374400 ciał, czyli nawet nie pół miliona.

Syjonistyczni kłamcy próbowali wykazywać że do jednego pieca wpychano do ośmiu ciał na raz. Znacznie zmniejszyłoby to prześwit poprzeczny wnętrza komory, powodując wzrost prędkości przepływu powietrza, przez co pozostałoby mniej czasu na wymianę ciepła pomiędzy powietrzem a zwłokami i więcej ciepła uciekłoby przez komin. Współczesne krematoria są wydajniejsze – spalanie paliwa odbywa się wewnątrz komory a palniki są skierowane bezpośrednio na zwłoki, przez co czas spalania jest o wiele krótszy niż w piecach opalanych koksem lub węglem.

Syjonistyczne sugestie mówiące że różnice były kompensowane przez kremacje przeprowadzane w dołach pod gołym niebem wcale nie wspierają ich „teorii”. Na kremację zwłok na otwartym powietrzu potrzeba co najmniej 200kg drewna, czyli 20000t drewna do spalenia 1000 ciał. Z daglezji zielonej (drzewo z gatunku sosnowatych) na przykład można pozyskać 800-900kg drewna. Jeśli zaokrąglimy to do 1 tony, to zakładając że do spalenia 1000 ciał potrzeba 20000 drzew, dojdziemy do wniosku że przez okres 3 lat działania obozu trzeba by ścinać 18 drzew dziennie, a następnie porąbać je i przetransportować do dołów w których palono zwłoki. Syjonistyczna wersja mówi że tą metodą spalono 100000 zwłok, mimo że brak dowodów na obecność popiołu drzewnego i kostnego. Były również twierdzenia o używaniu jako materiału opałowego zużytego oleju silnikowego. Jeśli wspaniałomyślnie przyjmiemy że na spalenie jednego trupa potrzeba jedynie 40kg tego materiału a masa jednego litra oleju to 0,85kg, to na spalenie każdych 100000 ciał potrzeba by 4,7 miliona litrów oleju!

Zawartość cyjanowodoru na ścianach komór odwszania wahała się od 10,35 do 13,5mg/kg, natomiast dla tak zwanych „komór gazowych” zawartość ta wynosiła od 0 do 7,9mg/kg. Ludzi truli mniejszymi dawkami niż wszy?