Laaaata temu wujowi podczas gotowania zacieru wyj***ło gar. Mieszkanie w bloku na warszawskim Tarchominie. Elewacje z wielkiej płyty wyłożone kamieniem. Po wybuchu wywaliło okno z ram, a zasłonka zaczepiła się na sąsiednim bloku właśnie na tych kamykach. W żabkach tylko jej strzępki zostały. Kuchnia zdemolowana. Dobrze że wszyscy w pokoju siedzieli.
Tarchomin nie jest w Warszawie, tylko na Pradze. Kiedyś zupełnie inni ludzie tam mieszkali, teraz już się trochę wymieszało.