Szałajda wtedy po prostu po raz pierwszy zetknął się z normalnym sklepem dla ludzi, a nie z jednostką "za żółtymi firankami". Więc jest pod wrażeniem. Władza ludowa, kwa ich mać, po 44 latach nieustannych sukcesów w budowaniu socjalizmu i dobrobytu klasy robotniczej (która wraz z chłopem i inteligentem pracującym itd.). Że to towarzystwo nie siedzi teraz na św. Krzyżu (dla niezorientowanych: najcięższe więzienie II RP) albo nie wisi na najbliższej gałęzi, tylko w postaci różnych pociotków panoszy się w mediach, to jest normalnie skandal.
Orwell w "1984" nazwał to dwój-myśleniem. Czyli: jedna i ta sama rzecz może mieć znaczenie pozytywne, jak i negatywne, w zależności jak nakaże w danym momencie myśleć Partia.