jak ktoś ma wolną chwilę. Rozmowa - dwóch braci, jeden wychowany w świecie państwa socjalno-"tatalistyczno mulikulti", drugi w jako tako normalnym (fragment książki Grzędowicza "Weekend w Spestreku"):
j***ć wegan.banda pojebusów którzy myślą że jak nie będą jedli mięsa to uratują krówki.tymczasem w ubojniach Mcdonalda taśmy lecą na 100%strzał w łeb,następna.strzał w łeb,następna.itd...
O ile nazwę "kotlet wegański" można zrozumieć, bo nazwa "kotlet" to rodzaj potrawy i czy to będzie, schabowy, serowy, ziemniaczany, to dalej jest kotlet. Ale nazywanie czegoś wykonanego z papieru ryżowego "bekonem" to przesada.
Składniki wg randomowego przepisu:
10 krążków papieru ryżowego
3 łyżki płatków drożdżowych
3 łyżki sosu sojowego
3 łyżki oleju do smażenia
5-7 łyżek wody
1/4 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki pieprzu
1,5 łyżeczki dymu wędzarniczego w płynie z orzesznika
Tyle pie**olenia, coby sprawić, by wegańskie jedzenie teoretycznie smakowało jak mięso. Jak dla mnie to pod lekką hipokryzję podchodzi.
Podpowiem Wam - w większości przypadków, to że zajadacie się mięsem, to wcale nie dlatego, że mięso jest smaczne, tylko dlatego, że jest dobrze doprawione.
A nazywanie bezmięsnych potraw od dań mięsnych jest tylko dlatego, żeby mniej więcej określić smak.
Jakby ktoś z Was popracował przy obróbce mięsa i wędlin, to wiedzielibyście ile smaku mięsa pozostaje w mięsie w momencie jego spożycia.
Dodam też, że w większości przypadków wystarczy zamiast mięsa wziąć inny w miarę podobny konsystencją zamiennik, na przykład to nieszczęsne tofu, które na surowo śmierdzi i smakuje podobnie jak surowe mięso i obrobić je tak jak obrabia się mięso. Wegezjeby oczywiście muszą kombinować - sosy sojowe, płatki drożdżowe i dym wędzarniczy z orzesznika.
k***a, od lat znana jest papryka wędzona, która jebie wędzonką bardziej od boczku, a sos sojowy poza solą przy tego typu obróbce nic do potrawy nie wnosi.
Swoją drogą ja tam preferuję zamiast zamienników ciekawe, naturalne dania kuchni śródziemnomorskiej, jeśli coś ma być bez mięsa. Sprawdzone od lat i bez przesadnego kombinowania.
Jakby ktoś z Was popracował przy obróbce mięsa i wędlin, to wiedzielibyście ile smaku mięsa pozostaje w mięsie w momencie jego spożycia.
Troszku się na mięsie znam, ale za ch*ja Cię nie rozumiem...
Mam wrażenie, że masz na myśli wędliny, ale pewny nie jestem.
Problem jest w tym, że większość ludzi ch*jowo przyprawia mięso i zwykle tak tłumi jego smak. Moim skromnym zdaniem dobre mięso potrzebuje tylko temperatury i czasu. Tego smaku nie podrobisz.