Widziałem kiedyś to samo na spływie kajakowym. Płyniemy sobie z kumplami mniej więcej blisko siebie, gadamy, śmiejemy się i dołączył do nas Janusz podróżnik w okularach przeciwsłonecznych, odj***ny w sportowe ciuszki i opowiada gdzie on to już nie pływał. Jakieś k***a potoki alpejskie, Francja, Słowenia i nas tam poucza jak trzymać wiosła i wszystkich wk***ia. Godzinę później dobijamy do przystani na grilla, Janusz podpływa z impetem do nabrzeża, ustawia się bokiem z takim dynamizmem, wyskakuje z kajaka, poślizgnął się i wpie**olił się cały do wody. Kurtyna.