No cóż - takie uroki życia w bloku... chociaż z drugiej strony jeśli córka chciała przykozaczyć skacząc na główkę do jeziorka głębokiego na 2m albo w poszukiwaniu bolca wsiadła na motor z jakąś m-p*zdą, to czemu sąsiad ma przez to cierpieć?
Na ch*j k***a kartkę pisać i dawac? Tak aby publicznie kogoś ośmieszyć/poniżyć?
No przestań, tak ciężko pójść się dogadać, że ja będę wychodził 3 minuty przed panią i winda jedzie do góry i pani się pakuje ile chce wózkiem widłowym?
Odpowiadam - zj***ne normy społeczne. Po prostu pewnych rzeczy "nie wypada" mówić... więc się ich na głos nie mówi.
Tak to sobie tłumacz. Polak Polakowi Polakiem, koniec.
Baba pewnie blokuje windę a później szykuje dzieciaka 10 min. Każdy by się wk***ił gdyby codziennie rano musiał zapie**alać po schodach mając windę. Miałam kiedyś sąsiadów z córką na wózku, mieszkali na parterze, oprócz nich w klatce 13 innych rodzin. Bez pytania kogokolwiek o zgodę (wszystkie mieszkania własnościowe) zrobili sobie podjazd na zewnątrz klatki, wewnątrz na schodach takie szyny dla wózków i jeszcze windę/podnośnik też wewnątrz klatki. Nie da rady tam nic wnieść ani znieść bez akrobacji. Samochód też wiecznie stoi pod samą klatką a do parkingu 30 m. Bo oni mają niepełnosprawne dziecko to mogą nieliczyć się z nikim i każdy ma im ustępować. Niech wypie**alają i stawiają sobie dom to wtedy będą u siebie rządzić.
Twoja zapalczywość sugeruje, że więcej cie łączy z czosnkiem niż z polactwem.
Twoja zapalczywość sugeruje, że więcej cie łączy z czosnkiem niż z polactwem.
Po piśmie i treści widać że jakiś chory psychicznie zjeb. Mieszkanie w bloku to męka. Jak nie patusiarskie ścierwo, to roszczeniowe niedorozwoje tego pokroju.
Nie mieszkałeś nigdy z żadnymi podludźmi na stancji? Karteczki to podstawa komunikacji w wykonaniu studenckich p*zdeuszy, starych, zagrzybiałych sp***olin i innego kurewstwa wszelkiej maści. Przy czym on na pewno tej kartki nie dał (wymagałoby to bezpośredniego kontaktu), tylko gdzieś powiesił i nawiał do swojej nory.