A kiedyś kolega srał na ognisku i trzymał sią gałęzi a ta jebła i wpadł w swoją ciepłą hinduską marynatę . Ale pośmialiśmy się zdrowo umył dupę w rzece i przeżył. Potem pojechaliśmy jeszcze na lody i do domu. Nie, żart. Był Bocian zamiast lodów.
Jeszcze jak! Wdziałem akcję jak gość, który robił i sprzedawał popcorn przy ulicy zrobił dosłownie trzy kroki w tył i cały czas obserwując swój stragan, zesrał się po czym nie wycierając dupy i oczywiście nie myjąc rąk, spokojnie wrócił do swoich zajęć.
k***a masakra jakaś.
Ja tam nie widzę srania, chyba że ślepy jestem. Po mojemu to facet naj***ny, przykucnął, bo nie mógł utrzymać pionu. A jak wstawał to go zachwiało do tyłu i bańka pękła. Mimo to piwsko zasłużone